sobota, 31 sierpnia 2019

Napoleon wybawicielem Polaków?


Napoleon Bonaparte został cesarzem Francuzów pod koniec 1804 r. Fakty są jednak takie, że już od 1796 r. osiągnął duże wpływy we Francji, a faktycznie władzą dysponował już w 1799 roku. Swoim geniuszem wykazał się na froncie włoskim podczas wojny austriacko-francuskiej. Tam właśnie Bonaparte poznał się pierwszy raz na Polakach i ich zaletach. Szanował i czasem nawet podziwiał nas, jednak czy na tyle, aby uznawać go za naszego zbawcę?

Z całą pewnością należy zauważyć, że Napoleon nie mógł wpłynąć na powstanie w pełni suwerennego państwa polskiego. Jednak to dzięki cesarzowi Francuzów (nie Francji, sam tytułował się cesarzem Francuzów) powstało Ks. Warszawskie. Wskutek tego, już po upadku potęgi napoleońskiej Europy, Polacy zdobyli jakąś formę państwowości, pod patronatem rosyjskiego tronu, a więc oczywiście Królestwo Polskie. Z pewnością działanie Bonapartego miało duży wpływ na to, że Aleksander I, który miał wobec Polaków szacunek, stworzył namiastkę państwa polskiego, a sam tytułował się królem Polski. Ten twór pozostawał więc w unii personalnej z Rosją.

Polacy są znani z tego, że bardzo często nie potrafią myśleć niczym najlepsi i najbardziej bezwzględni politycy. Rzadko kiedy dbamy o realizm polityczny. Zazwyczaj bujamy w obłokach i spodziewamy się, że np. Napoleon Bonaparte, który ma ambicje na rządzenie całą Europą pozwoli, aby w jej centrum powstało suwerenne państwo. To nonsens, a jednak niektórzy łudzili się, że Polacy tak rozkochali w sobie cesarza Francuzów, że ten porzuci dla nich swe ogromne ambicje. A warto wiedzieć, że Bonaparte większą miłością darzył prestiż, kontrolę i przede wszystkim władzę niż Polaków.

Oczywiście, faktem jest, że Polacy walczyli jak mogli dla Napoleona, dzięki czemu zdobyliśmy quasi-państwo, a więc Ks. Warszawskie, lecz jak już pisałem, wiara w chęć zupełnego wyzwolenia Polaków przez Napoleona była i nadal jest kompletnym nonsensem.
Warto jednak, abyśmy nigdy w przyszłości nie dali się wykorzystać, ani nie dopuścili do sytuacji, w której będziemy zdani na łaskę lub jej brak obcych mocarstw. Taka polityka zawsze koniec końców musi prowadzić do porażki. Należy dbać przede wszystkim o polską rację stanu, tak aby, jak już wspominałem, nigdy więcej nie dopuścić do sytuacji, która spotkała nas w historii, raz przez rozbiory, zaś drugi raz przez II wś. Jak mawia doskonale znane przysłowie - ,,historia jest nauczycielką życia”.

środa, 7 sierpnia 2019

Przedsiębiorstwo Holocaust


Do napisania tego tekstu zbierałem się od dawna, jednak postanowiłem to zrobić właśnie teraz – tuż po obejrzeniu filmu ,,Walkiria” z 2008 roku, którego z całego serca nie polecam. Gdy go obejrzałem stwierdziłem, że na pewno musi być to amerykański film, bowiem związane jest to z właśnie z tytułowym przedsiębiorstwem Holocaustu. Po zweryfikowaniu tego faktu, rzeczywiście jest to film z USA.

Na czym polega przedsiębiorstwo Holocaust? To bardzo proste – pewne środowiska żydowskie i państwo Izrael czerpią korzyści majątkowe na ludobójstwie narodu żydowskiego z okresu II wojny światowej. Przez długi czasu roszczenia (słuszne zresztą) płaciły Niemcy. Było to państwo, które z całą pewnością powinno wypłacić reparacje z tytułu II wojny światowej i tego, co wtedy się stało. Polska jednak takich pieniędzy nie otrzymała, choć ucierpiała w największym stopniu. Niemniej jednak, reparacje wobec narodu żydowskiego zostały spłacone przez Niemców. W pewnym momencie powiedzieli ,,Stop!” i uznali, że to co powinni zapłacić już zapłacili. Wobec tego, środowisko, któremu zyski z tego tytułu się bardzo podobały, musiały znaleźć inny podmiot, który zapłaci roszczenia, nieważne czy słuszne, czy też nie.
Padło na Polskę, choćby dlatego, że wiele niemieckich obozów koncentracyjnych powstało na terytorium obecnej Polski podczas trwania hitlerowskiej okupacji. Łatwo będzie wprowadzić w obieg pojęcie ,,polskich obozów śmierci”, a potem jeszcze łatwiej będzie sprawić, aby opinia publiczna uwierzyła, że Polacy są współtwórcami Holocaustu lub co najmniej z wielką chęcią wspierali na tym polu hitlerowców. Wystarczy tylko znaleźć jedno miejsce, w którym teoretycznie to Polacy mieliby zabić jakąś grupę Żydów, wprowadzić to w obieg i voila – wszyscy uznają, że Polska jest współwinna tej okrutnej zagładzie, która spotkała naród żydowski. Dlatego też mamy słynne Jedwabnem, w którym to tak naprawdę Niemcy zabili Żydów, czego dowodem niech będzie to, iż środowiska żydowskie i Izrael wzburzają się, gdy słyszą o pomyśle ekshumacji, która wskazałaby prawdę. Jednak prawda jest niewygodna dla przedsiębiorstwa Holocaust, a więc nigdy nie wyjdzie na światło dzienne. Pojęcie ,,polskie obozy śmierci” można spotkać na świecie bardzo często, a więc i tutaj działacze przedsiębiorstwa Holocaust się nie mylili.
Proces mający na celu uzyskanie od państwa polskiego ogromnej kwoty pieniędzy trwa już wiele lat. Szczególnie jednak nasilił się on w ostatnim czasie, za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości, którzy wykazują się szczególnym zamiłowaniem do Izraela (którego politycy regularnie obrażają naród polski). Jakim prawem ten bezczelny Netanjahu lub Israel Katz tak wypowiada się o narodzie polskim? Za żadne skarby tego świata nie powinniśmy utrzymywać quasi-przyjaznych relacji dyplomatycznych z politykami, którzy regularnie głoszą, że np. ,,Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki. Oprócz tego PiS ślepo stawia na alians z Wielkim Bratem zza oceanu, co sprawia, że w pewnym sensie jesteśmy uzależnieni od decyzji podjętych w Waszyngtonie. Abstrahując od tego, że nie powinno się prowadzić polityki zagranicznej w taki sposób, ingeruje to w naszą suwerenność. Dlaczego? Choćby dlatego, że jeśli Stany Zjednoczone zaczną wymuszać na nas pewne decyzje to możemy okazać się bezradni. Kolejny raz – dlaczego? Ponieważ jest to nasz jedyny silny ,,sojusznik”, PiS nie może sobie pozwolić na osłabienie relacji z USA i Izraelem, podczas gdy ma słabe relacje chociażby z UE lub Rosją. Zapominamy tu o Chinach, jednak między nami a 2-gą najsilniejszą gospodarką świata nie ma praktycznie żadnych relacji dyplomatycznych, a daleko nam do przyjaźni z Chińczykami.
Właśnie teraz się to dzieje - 88 ze 100 senatorów Stanów Zjednoczonych podpisało się pod wnioskiem do Mike’a Pompeo (sekretarza stanu USA), w którym domagają się od niego, aby ten skuteczniej wymuszał na Polsce spłatę bezspadkowego mienia żydowskiego. Jest to całkowicie niezgodne z prawem, a poza tym, jako przykrą ciekawostkę, warto zauważyć, iż reparacje od państwa niemieckiego nie trafiły do kieszeni żyjących ofiar Holokaustu lub ich potomków, a w większości wylądowały w skarbie państwa izraelskiego. Smutnym jest to faktem, ponieważ sprawiedliwym byłoby oddanie tych pieniędzy ofiarom Holocaustu, bo państwo Izrael nie istniało, więc taki podmiot prawny, jak ,,Izrael” w żadnym stopniu nie ucierpiał na II wś – ucierpiał naród żydowski, a to znaczna różnica, bo ewentualne reparacje powinny trafić w ręce narodu, nie w ręce skarbu państwa. Mimo wszystko, jak już pisałem, reparacje od Niemców dla Żydów mają zdecydowane wytłumaczenie w historii, nawet jeśli Izrael nie zrobił z tymi finansami tego co powinien, tak z jakiego powodu Polacy mają je płacić? Jedna ofiara ma płacić drugiej ofierze?
Patrząc na to z punktu widzenia moralnego, jest to kompletnie niesprawiedliwe. To w naszym państwie ratowano najwięcej Żydów, choć kary za to były najbardziej dotkliwe. Tylko u nas za chowanie Żydów przed hitlerowcami stosowano karę śmierci, a mimo to, to my uratowaliśmy najwięcej Żydów z całej Europy! To na terenie okupowanej Polski żadna zorganizowana grupa nie połączyła swych sił z III Rzeszą. Poza tym, pomagaliśmy Żydom podczas całej wojny jak mogliśmy, np. powstanie w getcie, w którym Polacy dali żydowskim buntownikom wiele amunicji, granatów, broni itd.
A co jest największym absurdem w tej sytuacji to to, iż Polacy przez cały okres II wś apelowali na zachodzie o to, aby ratować Żydów. Polski rząd na uchodźstwie apelował do innych rządów alianckich, aby bombardować tory, które prowadziły do Auschwitz, tak aby chociaż na kilka godzin powstrzymać transport nowych więźniów. Rząd Sikorskiego był bardzo prożydowski, dla przykładu powołano Żegotę (Radę Pomocy Żydom), która działała na terenie okupowanego kraju. Zdarzały się niegodne jednostki, które zyskiwały majątek lub bezpieczeństwo w zamian za ,,sprzedanie” informacji, np. o ukrywających się Żydach. Jednak, co jest smutną prawdą – nawet niektórzy Żydzi współpracowali z III Rzeszą, sprzedając innych Żydów. Warto jednak zauważyć, że polskie państwo podziemne karało karą śmierci za szmalcownictwo. Mimo ogromnych trudności, odnotowano przypadki wykonania kary śmierci przez Polaków na Polaku, który sprzedał choćby jednego Żyda hitlerowcom. Faktem jest, że przy tak ogromnych staraniach Polaków i polskiego rządu na emigracji, rządy w Londynie lub Waszyngtonie były obojętne na ten problem! Nie byli nawet w stanie przeprowadzić, prostego, jakby się mogło wydawać, zbombardowania torów, które prowadziły do Auschwitz, o co prosili Polacy. Kto tu zatem nie pomagał narodowi żydowskiemu?
Przejdźmy dalej, dlaczego stwierdziłem, że film ,,Walkiria” został stworzony w USA, chociaż nie miałem bladego pojęcia o tym filmie? Otóż dlatego, że oglądając go, możemy zauważyć, że twórcy filmów starają się wybielić niemiecką historię. W filmie opisano próbę zamachu na Adolfa Hitlera z 1944 r. ze słynnego Wilczego Szańca. Morał filmu ma być taki – nie wszyscy Niemcy byli źli, niektórzy nie popierali Hitlera. Oczywiście, jest to niezaprzeczalny fakt, aczkolwiek narracja w filmie ewidentnie wskazuje na próbę wybielenia niemieckiej historii z okresu 1933-1945. Dzieje się to na zasadzie takiej, iż produkcja ma wywołać refleksję w stylu ,,No rzeczywiście, nie wszyscy Niemcy byli źli, niektórzy byli dobrzy”. Dlaczego? Dlatego, żeby potem, gdyby opinia publiczna dowiedziała się o tym, że Stany Zjednoczone i środowiska żydowskie domagają się roszczeń od Polski, mając świadomość, że Niemcy już je spłacili, wzbudzić myśli mówiące mniej więcej : ,,No tak, Niemcy już spłacili należne roszczenia, teraz czas na współtwórców Holokaustu – Polaków”. Chociażby dlatego historia Polski jest niesprawiedliwie zmieniana, a każdy kto próbuje mówić inaczej, mówić prawdę, jest uznawany za antysemitę. Ja za ten tekst w Stanach Zjednoczonych (a powoli i w Polsce) z pewnością zostałbym za niego uznany, chociaż nie nawołuję do nienawiści lub agresji do narodu żydowskiego. Wystarczy, że nie zgadzam się z jego poczynaniami. Potwierdza się zasada, że w ostatnich czasach antysemitą jest nie ten, kto nie lubi Żydów, a ten kogo Żydzi nie lubią. Kiedyś w USA, Richard C. Lukas został okrzyknięty antysemitą i ,,odrzucony” przez środowisko naukowe tylko dlatego, że napisał książkę pt. ,,Zapomniany Holocaust”, w której to wskazuje, że Polacy także byli ofiarą hitlerowskiej machiny zagłady! Pisanie prawdy o historii Polski wystarczyło, aby okrzyknąć kogoś antysemitą.
Kolejnym przykładem potwierdzającym istnienie ,,przedsiębiorstwa Holokaust” jest fakt, iż jakiś czas temu amerykańskie środowisko zaproponowało Andrzejowi Pileckiemu – synowi słynnego Witolda, aby nakręcić film o polskim bohaterze, który m.in. był ochotnikiem do Auschwitz. Warunek był jeden – Andrzej Pilecki miał potwierdzić, że jego ojciec był Żydem. Oczywiście, nie zrobił tego, wskutek czego film nie powstał. Nie można przecież pokazać, że Polak walczył o to, aby m.in. Żydzi, lecz nie tylko oni, wydostali się z obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu.
Co z tym robi aktualnie rządzący PiS? Jak już wspomniałem wyżej, nadal trwa w ,,przyjaźni” z USA i Izraelem, choć oba państwa ewidentnie pogardzają ciężką historią naszego narodu. Prezes RN, jeden z liderów Konfederacji, poseł na sejm RP – Robert Winnicki został ukarany finansowo za to, że w maju wspomniał w sejmie o ustawie 447 i bierności wobec niej rządu Mateusza Morawieckiego. Stanisław Michalkiewicz ujawnił notatkę z MSZ, która jasno pokazuje, że polski rząd już prowadzi negocjacje o tym, jak owe roszczenia spłacić. Wskazano tam, iż Stany Zjednoczone mają świadomość, że rok 2019 to rok wyborów, a więc sprawa wyjdzie do opinii publicznej dopiero po wyborach. Oczywiście, politycy PiS łącznie z samym prezesem Jarosławem Kaczyńskim mówią, niczym Rydz-Śmigły w 39’, że nie oddamy ani guzika. Jednak prawda jest taka, że już potajemnie negocjują o tym, jak to zrobią. Gdyby było inaczej to pozwaliby S.Michalkiewicza za kłamstwo, którego się dopuścił. Mają jednak świadomość, że Michalkiewicz nie kłamał, a więc nie pójdą z nim do sądu, bo przegrają i nie będą mogli dłużej ukrywać, że rzeczywiście negocjują o tym, jak spłacić co najmniej 60 miliardów dolarów. W przeliczeniu na jednego Polaka daje to co najmniej 5,800 zł. Zatem, jak łatwo policzyć – 4-osobowa rodzina zapłaci 23.200 zł roszczeń środowiskom żydowskim za II wś.
Po lekturze tego tekstu, na potwierdzenie mojej opinii, którą zawarłem w tekście, zachęcam do obejrzenia filmu ,,Walkiria” i zwrócenia uwagę na retorykę weń zawartą.
Polacy mają zapłacić Żydom reparacje za okres II wś. To zdanie wywołuje tylko jedną reakcję – dlaczego? To pytanie padało w tym tekście bardzo często, wydawać się może, że nie bez powodu, ale postawić je należy jeszcze na końcu. Dlaczego niegodziwi ludzie chcą skorzystać na olbrzymiej tragedii biednych ludzi, którzy ucierpieli wskutek absurdalnego wymysłu chorego człowieka? Dlaczego niektóre środowiska żydowskie chcą żerować na Holocauście, aby uzyskać jakiekolwiek korzyści majątkowe? Dlaczego wielu polityków z Izraela atakuje Polaków, mówiąc m.in. o antysemityzmie wyssanym z mlekiem matki? Ano dlatego, aby sprawiedliwość dziejowa doszła do skutku – Polacy zapłacą roszczenia narodowi żydowskiemu za wojnę, w której byliśmy najbardziej poszkodowani. Dlaczego?

sobota, 13 lipca 2019

Rozważania nad statutem Krzywoustego


W 1079 r. Bolesław Śmiały został wygnany, wskutek tego, jak okrutnie potraktował duchownego – biskupa Stanisława. Panowanie przejął Władysław Herman, który miał już jednego syna – Zbigniewa. Jednak jego matka nie była żoną polskiego księcia, a więc uznano go za pochodzącego z nieprawego łoża. Gdy Bolesław zbiegł na Węgry, był z nim także jego syn – Mieszko. Śmiały zmarł w niedługo po wydarzeniach z 1079 roku. Herman, rządzący w Polsce, nie miał następcy tronu, a więc zrozumiałym było to, iż przyszłym władcą miał zostać potomek wygnanego króla, a zarazem bratanek Władysława. Jednak sytuacja uległa zmianie, gdy urodził się Bolesław. W międzyczasie, po śmierci Bolesława, a przed narodzinami Krzywoustego, Mieszko Bolesławowic wrócił do Polski. Niestety, kilka lat później zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach, choć spekuluje się, iż miało to skutek z narodzinami syna Hermana, mogącego zostać następcą tronu, a któremu mógł przeszkodzić właśnie syn Bolesława Śmiałego.

W 1102 r. Władysław Herman zmarł. Jego panowanie ocenić należy jako negatywne – był biernym władcą, duże wpływy osiągnął Sieciech (którego pod koniec XI w. wygnano, niemniej jednak książę nie powinien dopuścić, ażeby jakiś możny miał tak duży wpływ na władzę), a poza tym zaakceptował wyższość sąsiadów nad Polską, np. Czech. Umierając, zostawił Polskę swoim synom – starszemu i pochodzącemu z nieprawego łoża Zbigniewowi i młodszemu, którego matka była żoną Hermana – Bolesławowi. Między potomkami Władysława wybuchła wojna domowa, która w 1106 r. wygrał Krzywousty. Zbigniew zbiegł za zachodnią granicę – do cesarza. W 1109 r. Henryk V zorganizował wyprawę pod pretekstem walki o prawa starszego syna Hermana. Oczywiście, głównym celem było osłabienie Polski i ewentualne jej podzielenie między potomków Hermana – ostatecznym sukcesem byłoby sprawienie, aby państwo Piastów stało się tak słabe, aby zostało lennem cesarza. To jednak podczas tej wyprawy doszło do bohaterskiej obrony Głogowa, podczas której brać mieli udział nawet chłopi! Głównie dzięki temu udało się obronić przed inwazją z zachodu. Bolesław Krzywousty obronił swe panowanie, a w 1113 r. zaprosił brata, aby wrócił do Polski. Istnieją dwie teorie, albo Bolesław zaplanował skrzywdzenie brata i dlatego zaproponował mu powrót, albo zrobił to wskutek dumnego zachowania Zbigniewa, który miał zachowywać się tak dumnie, jakby to on był księciem. Mowa tu oczywiście o oślepieniu starszego syna Hermana, który niedługo potem zmarł. Tak Krzywousty pokonał starszego brata w walce o tron książęcy.

Z całą pewnością Bolesław Krzywousty nie chciał, aby jego potomkowie także stoczyli tak krwawą wojnę domową. Wobec tego wprowadził słynny statut Krzywoustego, który nie był tak naprawdę jego testamentem, a ustawą sukcesyjną, wprowadzoną najprawdopodobniej już w 1117 roku! Zakładała ona podział państwa między Mieszka, Bolesława i Władysława. Pierwszych dwóch pochodziło ze związku z ostatnią żoną Bolesława, zaś Władysław był owocem poprzedniego mariażu. Mieszko otrzymał Wielkopolskę, Bolesław Mazowsze, zaś Władysław dzielnicę senioralną, a więc Małopolskę i Śląsk. Poza tym wdowa – Salomea otrzymała ziemię łęczycką. Statut przewidywał, iż władzę zwierzchnią będzie miał senior, najstarszy z rodu Piastów, a pozostali potomkowie otrzymają ziemię pod zarząd. Niestety Bolesław nie przewidział co najmniej dwóch problemów – ambicji potomków, którzy mogliby dążyć do obalenia seniora oraz tego, co się stanie z Polską, gdy początkowo podzieli się ona między 4 synów (jeden syn miał 8 lat w momencie śmierci Krzywoustego – Henryk, zaś o drugim – Kazimierzu książę mógł nigdy się nie dowiedzieć – możliwe, iż był on pogrobowcem), lecz z czasem Ci synowie będą mieli własne potomstwo. Taki podział mógłby trwać w nieskończoność. Jednak statut ten nie przetrwał nawet dekady, ponieważ już w 1146 r., a więc w 8 lat po śmierci Bolesława, senior – Władysław Wygnaniec został wygnany z Polski, a nowym seniorem został Bolesław Kędzierzawy.

Statut ten osłabił Polskę. Nie było silnej władzy centralnej, nie wykorzystaliśmy wielu szans oraz stworzyło się wiele nowych zagrożeń. Możliwe, że gdyby Krzywousty nie podzielił Polski między synów, Władysław Wygnaniec, następca, prowadziłby politykę, która dalej wzmacniałaby księstwo Piastów. Moglibyśmy pokonać Prusów, dalej powiększać wpływy w Pomorzu Zachodnim – z całą pewnością nie pojawiliby się Krzyżacy na ziemiach Polskich. Cała historia mogłaby potoczyć się inaczej. Jednak najważniejszym jest to, iż rzeczywiście statut Krzywoustego sprawił, że kolejni potomkowie Bolesława Krzywoustego dbali bardziej o własne księstwa, niż o dobro Polski jako całości. Nieraz sprowadzali obce siły, po to, aby pokonać innego Piasta i zyskać część jego ziemi. Często działo się to kosztem państwa. Niestety, ale jednym ze skutków takiej decyzji Krzywoustego było zmarnowanie wielu szans, które mieliśmy na wyciągnięcie ręki i których najprawdopodobniej nie zmarnowalibyśmy, gdybyśmy mieli silną władzę centralną z jednym władcą, a nie władców dzielnicowych i seniorat.

czwartek, 2 maja 2019

Różnice w myśli dyplomatycznej polityków XIX i XX wieku


Chciałbym dzisiaj porównać dwa okresy historyczne, zestawiając ze sobą postanowienia traktatu wersalskiego z XX wieku i postanowienia pokojów paryskich oraz Kongresu Wiedeńskiego. Uważam, że te porównanie pokazuje, jak bardzo postanowienia rokowań z Paryża w 1919 r. wpłynęły na dalszy bieg historii. Zaś wydarzenia z 1814-1815 roku pokazują nam, że I wojnę światową można było zakończyć w inny sposób. Nie będę odwoływał się do różnicy w epokach, bo oczywistym jest, że na początku XIX wieku idea nacjonalizmu dopiero się tworzyła, w nielicznych miejscach już kształtowała, zaś w niektórych w ogóle jej jeszcze nie było. Z kolei już pod koniec drugiej dekady XX wieku nacjonalizm był zakorzeniony wśród wielu narodów. Chcę tylko dokonać porównania wspominanych wyżej układów pokojowych.

Podstawową różnicą jest to, z jakim podejściem podchodzono do rokowań pokojowych. Po upadku Napoleona sytuacji pilnował Klemens Metternich. Miłował on ideę równowagi sił, toteż nie mógł dopuścić do nadmiernego ukarania Francji. Działał tak, aby w państwie Ludwika XVIII, następcy Napoleona, nie wybuchły nastroje rewolucyjne i rewizjonistyczne. Wszyscy ustawicznie obawiali się wybuchu kolejnej Rewolucji Francuskiej. Dlatego też, mówi się, że Francję oszczędzono, nie wymierzono jej surowej kary. Może także dzięki temu następny przewrót nastąpił dopiero po 15 latach i był on winą działań króla, a nie nastrojów panujących po układach pokojowych z 1814-1815. Gdyby Karol X (1824-1830) działał inaczej, nie doszłoby do rewolucji lipcowej. Wracając jednak do meritum, co w związku z tym i dlaczego porównuje te decyzje polityków drugiej dekady XIX wieku do ich następców w wieku XX? Otóż tam także Niemcy wypowiedziały wojnę, były agresorem, jednak nie podbiły tyle, co Napoleon, a mimo to zostały ukarane dotkliwiej. Poza tym, dzięki kalekiemu zwycięstwu, które odniosły Włochy, państwo Półwyspu Apenińskiego także stało się podatnym gruntem na totalitarne idee. Czy nie mogliśmy uniknąć takich konsekwencji? Przecież traktat wersalski nie musiał być tylko rozejmem na 20 lat, jak powiedział Ferdynand Foch. Wystarczyło tylko podjąć rozsądniejsze decyzje, nie obiecywać Włochom, czegoś, czego nie mogli dostać oraz nie traktować pokonanych państw centralnych, jak własnego podwórka, z którego trzeba jak najwięcej nakraść. Oczywiście, że należało je ukarać, lecz można było podejść do tego o wiele rozsądniej, rozważyć, co może się stać w państwie, które utraci bardzo ważne gospodarczo tereny, dodatkowo będzie musiało wypłacić ogromne reparacje, które doprowadzą do bankructwa. Szczególnie, że już jedna ideologia totalitarna panowała na wschodzie. Mogło to się przecież rozprzestrzenić na całą Europę. Komunizm udało się powstrzymać, jednak narodowy socjalizm i faszyzm także koniec końców wygrał, co doprowadziło do wybuchu II wojny światowej w 1939 r. Jak przewidział Ferdynand Foch w 20 lat po traktacie wersalskim...

poniedziałek, 8 kwietnia 2019

Polacy a zaborcy


Przez 123 lata, od 1795 r. do 1918 r. nie mieliśmy własnego suwerennego państwa. Mieliśmy quasi-państewka, o nieznacznej autonomii, takie jak Księstwo Warszawskie czy Królestwo Polskie, lecz nie zaspokajały one w żadnym stopniu polskich pragnień i roszczeń. Nie ma co się im zresztą dziwić, np. Królestwo Polskie nie było nawet 1/3 ziem polskich sprzed I rozbioru Polski. To tak jakby dzisiaj wystąpiła jakaś fatalna sytuacja, Polska zostałaby podzielona, a za kilkanaście lat odtworzona przez jakiegoś ,,dobrodzieja”, który stworzyłby Polskę z Warszawą Poznaniem i Łodzią, lecz bez Krakowa, Gdańska, Wrocławia czy Szczecina. Niemożliwością byłoby to, aby taki twór zaspokoił nasze ambicje. Tym bardziej nie było to możliwe w XIX stuleciu, w którym zrodziły się przecież idee pro-narodowościowe. Mimo tych trudności Polacy musieli sobie radzić w Rosji, Prusach czy Austrii. Jak zatem wyglądało życie w poszczególnych zaborach? W dzisiejszym tekście nie pokuszę się o szczegółowe informację – ma on być swoistym elementarzem dla mniej zafascynowanych historią. Jednak dla prawdziwych pasjonatów, pragnę przekazać, że w przeciągu kilku dni pojawi się na blogu bardzo obszerny wpis, którzy będzie swoistym rozszerzeniem istniejącego już wpisu o relacjach polsko – żydowskich. Uważam, że wymaga on aktualizacji, ze względu na to, że temat Holocaustu wykorzystywany jest do tworzenia ,,Przedsiębiorstwa Holocaust”. Ale o tym w następnym wpisie…
Wracając do meritum, chciałbym zacząć od zaboru austriackiego, bo wydawać by się mogło, iż jest on najprostszy do opisania. Otóż, do wybuchu Wiosny Ludów Polaków w Austrii traktowano tak jak w innych zaborach. Pojawiały się nawet elementy germanizacji, co wydaje się absurdem, zważywszy na fakt, że pamiętamy o wielu wolnościach, które otrzymaliśmy od Franciszka Józefa I. Jednak nie możemy zapominać, że ze 123 lat zaborów, przez 55 lat rządzili nami inni władcy. Szczególnie okres 1795-1848 był trudny dla narodowości polskiej, bowiem następca Franciszka Józefa I – Karol I nie rządził długo (od 1916 do upadku Austro – Węgier). Mimo wszystko, przez większą część zaborów, mogliśmy liczyć na wiele wolności ze strony rządu austriackiego. Niech świadczy o tym fakt, że przez pewien moment historii Austrii (ok. lat 60 XIX w.) jednym z najważniejszych polityków był Agenor Gołuchowski – Polak. Mimo tych pozytywnych aspektów, warto dodać, że sytuacja gospodarcza Polaków była najgorsza właśnie w tym zaborze. Równoważy się to więc z dwoma pozostałymi zaborami, lecz o tej swoistej ,,równowadze” dopiero po analizie dwóch pozostałych zaborów.
W zaborze pruskim, a od 1871 r. niemieckim, nigdy nie cieszyliśmy się wolnością. Byliśmy prześladowani i pod tym względem był to dla nas najgorszy obszar. Dochodziło nawet do tego, że dzieci z Wrześni były katowane za to, że modliły się po polsku, a nie niemiecku! Otto von Bismarck, kanclerz Prus od 1862 stosował Kulturkampf, czego bolesne skutki odczuł także naród polski. To jednak w tym zaborze praca organiczna była najbardziej rozwinięta. Także tutaj sytuacja gospodarcza była najlepsza – w przeciwieństwie do sytuacji w Austrii. Sam Śląsk stał się bardzo ważnym miejscem dla gospodarki Prus, jednym z najważniejszych. Niestety, ceną za tak dobrą sytuację gospodarczą była fatalna sytuacja szeroko rozumianej polskości.

Zabór rosyjski był oczywiście największym obszarem dawnej Rzeczpospolitej. Rosjanie zabrali nam najwięcej, choć po I rozbiorze nic na to nie zapowiadało. Niemniej jednak, Rosjanom w XIX w. udało się wytępić polskość na Kresach Wschodnich. Wiele miast wschodniej Rzeczpospolitej Obojga Narodów nie poczuwała się już do polskości, co jest jednym z powodów dla których dzisiaj o Kresach Wschodnich możemy mówić tylko z elementem nostalgii. Szczególną klęskę polskość poniosła na tych terenach po powstaniu styczniowym.
Nie można zapominać także o kwestii chłopskiej. Wszyscy zaborcy przeprowadzili uwłaszczenie chłopów. Szczególnie warto zwrócić na to, jak zrobili to Rosjanie, otóż miało to miejsce w 1861 r. na ziemiach bezpośrednio rosyjskich i w 1864 r. w Królestwie Polskim. Oczywiście to drugie było celowym zagraniem, które miało zbliżyć masy chłopskie do władzy rosyjskiej, a oddalić od powstańców styczniowych.
Ostatecznie niepodległość odzyskaliśmy dzięki konfliktowi między zaborcami. Mieliśmy szczęście i wybitne jednostki, które umiejętnie odnalazły się w zaistniałej sytuacji geopolitycznej. Wskutek tego, w 1918 r. odzyskaliśmy upragnioną niepodległość.

niedziela, 24 marca 2019

Polityka wewnętrzna Kazimierza Wielkiego


Kazimierz Wielki urodził się w 1310 r. Rok przedtem, jego ojciec – Władysław Łokietek stracił Pomorze wskutek działania Krzyżaków. Poza tym, w momencie narodzin Kazimierza panowanie Łokietka w Polsce nie było jeszcze w pełni stabilne.

W 1320 r. Władysław został królem Polski. Zmarł w 1333 r. i zostawił tron swemu 23 – letniemu potomkowi. Łokietek przed śmiercią miał błagać możnych o posłuszeństwo wobec swego syna. Nikt nie spodziewał się, że Kazimierz będzie dobrym władcą, a co dopiero wielkim? Historia zweryfikowała, że Ci którzy powątpiewali w Kazimierza, syna Władysława, mylili się.

Jednym z pierwszych problemów jakie spotkały młodego władcę była kwestia roszczeń króla czeskiego – Jana Luksemburskiego – do korony polskiej. Była to oczywiście pozostałość po unii personalnej z przełomu XIII i XIV stulecia. Kazimierz tę kwestię załatwił bardzo szybko, już w 1335 r. na zjeździe w Wyszechradzie doprowadził do tego, że Jan zrzekł się praw do korony polskiej. Nasz władca musiał jednak zapłacić za to sporą sumę pieniędzy – mówi się o 20.000 kop groszy praskich. Kazimierz musiał to jednak zrobić, bez względu na koszta. Roszczenia władców czeskich do tronu polskiego byłyby bardzo niebezpieczne i mogłyby zostać, prędzej czy później, wykorzystane do odebrania tronu Piastom i tym samym poszerzenia domeny innej dynastii, w tym wypadku, Luksemburskiej.

Kolejną sprawą, którą Kazimierz koniecznie musiał się zająć była kwestia sporu z Zakonem Krzyżackim. Nasz król, podobnie jak jego ojciec, próbował walczyć o sprawiedliwość na sądach papieskich. Wiedział on jednak dobrze, że mimo wyroku korzystnego dla Polski, Krzyżacy nie oddadzą nam Pomorza, zagrabionego w 1309 r. Mimo to, taki wyrok sądu papieskiego, był co najmniej przyzwoitą kartą przetargową podczas ewentualnych rozmów z Zakonem. Jak wiemy, takie rozmowy rzeczywiście miały miejsce, czego skutkiem był pokój między Polską a Krzyżakami z Kalisza z 1343 r. Warto przywołać jego postanowienia, zatem :
- utrata Pomorza * ,
- odzyskanie Kujaw i Ziemi Dobrzyńskiej ,
- Krzyżacy wypłacą Polsce odszkodowanie *.
Do dwóch z trzech wymienionych kwestii dodałem *, ponieważ wskutek działania Polaków, oba warunki nie zostały spełnione. Mianowicie, Polska nie straciła praw do Pomorza, ponieważ nie wysłała odpowiednich dokumentów do papiestwa, a wskutek tego Zakon Krzyżacki nie wypłacił Polsce należytej sumy pieniędzy.

Warto też wspomnieć o szeroko rozumianych relacjach polsko – czeskich, ponieważ podczas panowania Kazimierza, wydarzyło się w nich naprawdę wiele. Ówczesne Czechy były potęgą, szczególnie tworzoną przez Karola IV Luksemburskiego, następcę Jana. Karol tron w Pradze objął w latach 40 XIV w., był on także Świętym Cesarzem Rzymskim, wobec czego, Praga stała się na wiele lat centrum cesarstwa.
Karol IV bardzo rozwinął Pragę, to za jego czasów powstał tam uniwersytet oraz arcybiskupstwo. Zarówno jedno, jak i drugie miało znaczny wpływ na sytuację w Polsce. Najpierw poruszę kwestię arcybiskupstwa praskiego. Za czasów panowania Kazimierza Wielkiego, Śląsk już w całości był ziemią czeską. Król Polski nie zamierzał nawet walczyć o zmianę tego statusu quo. Aczkolwiek w momencie powstania arcybiskupstwa w Pradze, strona polska musiała odbyć wiele rozmów dyplomatycznych, wykazać się niebywałym talentem dyplomatycznym, aby diecezja wrocławska (która obejmowała cały Śląsk), pozostał przy arcybiskupstwie w Gnieźnie. Na szczęście – udało się.
Z kolei uniwersytet, który powstał w latach 40 był swoistym początkiem także naszej szkoły wyższej. Kazimierz, stworzył przecież w 1364 r. Akademię Krakowską. Było to wielkie osiągnięcie, lecz musimy oddać to Czechom, że gdyby nie ich decyzja o utworzeniu uniwersytetu w Pradze, nasz król miałby większe problemy z utworzeniem Akademii. Sądzę tak, ponieważ znakomita większość wykładowców na nowo powstałym uniwersytecie w Krakowie wywodziła się z uczelni praskiej.
Ostatnią kwestią, którą poruszę skupiając się na relacjach polsko – czeskich będzie fakt, iż Kazimierz, chcąc wspierać polskich kupców toczył wojnę handlową z kupcami wrocławskimi.

Warto także zweryfikować czy słusznie używamy, jednego z najsłynniejszych powiedzeń dotyczących historii, tj. ,,zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną’’. Z całą pewnością nie ma w tym przysłowiu ani krzty przesady, Kazimierz rozwinął Polskę w sposób znaczący. Wiele zamków, bardzo duża ilość nowych miast i wsi. Kazimierz rozbudował nawet stolicę – Kraków, stąd pewna część Krakowa nosi nazwę Kazimierz. Widzimy więc, że potomek Władysława Łokietka, rzeczywiście zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną.

Sam Kazimierz w jednym na pewno nie wyróżniał się na tle innych władców europejskich. Jego podejście do Żydów było pełne sympatii, Kazimierz, tak jak wielu innych władców w Europie, umożliwiał Żydom lichwę na wyłączność – Polacy i inne narody (pojęcie to jeszcze wtedy nie istniało, jest ono tylko skrótem myślowym w mej wypowiedzi) nie mogły pożyczać na procent. Oczywiście nasz król nie robił tego ze względu na swe uczucia filosemickie, miał po prostu w tym swój interes. Jednym z głównych źródeł finansów Kazimierza miał być niejaki Lewko, oczywiście człowiek pochodzenia żydowskiego.

Ostatnią kwestią, którą poruszę, pisząc o Kazimierzu Wielkim będzie z całą pewnością jego skuteczne podejście wobec nowo podbitych ziem. Mowa tu oczywiście o Rusi Czerwonej. Nasz król pozostawił szlachtę ruską przy dotychczasowych urzędach, nie zablokował on Rusinom dostępu do władzy lokalnej itd.
Wobec tego, na tych ziemiach nie wytworzył się podział na zwycięskich – najeźdźców i przegranych – podbitych. To sprawiło, że Ruś Czerwona nie była terenem buntu przeciwko polskiemu panowaniu.

Kazimierz Wielki z całą pewnością jest jednym z najwybitniejszych władców w historii Polski. Rozpoczął on, swoją zdobyczą Rusi Czerwonej w 1340 r., politykę orientowaną na wschód. Zadbał też o następstwo po sobie, jego następcą został wnuk Władysława Łokietka, siostrzeniec Kazimierza Wielkiego, czyli Ludwik Węgierski, na Węgrzech znany jako Ludwik Wielki. Można więc stwierdzić, że ostatni Piast na tronie polskim był naprawdę odpowiedzialnym i rozważnym władcą oraz dalekowzrocznym politykiem. Zmarł 5 listopada 1370 r., a wraz ze sobą zabrał do grobu starą Polskę – Polskę swoich dziadów i pradziadów i jednocześnie dał początek nowej Polsce, Polsce, która ostatnie swe chwile przeżywała dopiero pod koniec XVIII w.

środa, 20 marca 2019

Początki kariery Klemensa Metternicha

Klemens Metternich urodził się 15 maja 1773 r. w Koblencji. Należał do bogatej rodziny Metternichów, toteż stać ich było na posłanie 15 – letniego Klemensa, w 1788 r., na studia do Strasburga. Wszystko jednak w Europie zmieniło się wraz z rokiem 1789 r. To wtedy wybuchła rewolucja we Francji. Hrabina Metternich pisała do swego syna, aby ten czym prędzej opuścił Strasburg. Tak też się stało i w latach 1790-1794 studiował już w Moguncji.
Ojciec Klemensa Metternicha był dyplomatą. Podczas studiów w Moguncji, Klemens asystował ojcu na placówce w Brukseli. Jego kariera rozpoczęła się jednak na dobre, gdy w 1797 r. uczestniczył w rozmowach w Leoben, gdzie podpisano traktat pokojowy z Napoleonem, potwierdzony potem w Campo Formio. Oczywiście Metternich nie odgrywał wtedy wielkiej roli.
Pierwsze misje dyplomatyczne Klemensa Metternicha miały miejsce już w XIX w. Najpierw w 1801 r. pojechał do Drezna, gdzie jednak jego misja się nie udała. Potem, w 1803 r. udał się do Berlina, gdzie, co istotne, nawiązał liczne znajomości z Francuzami. Gdy nastąpił rok 1806 Metternich został ambasadorem Austrii we Francji. Jedną z idei, która się wtedy w jego głowie zrodziła była ta, aby Europa podzieliła się na 2 bloki (coś na wzór tego, co wydarzyło się po II wojnie światowej). Nie doceniał on jednak wtedy siły napoleońskiego imperium. Liczył bowiem na samounicestwienie się tej potęgi. Zresztą sam Klemens był w stanie uznać Napoleona za następcę Burbonów, podczas gdy znakomita większość Europejczyków i opinia publiczna uznawały go za symbol rewolucji. Nikt jednak nie pomyślałby w 1806 r., aby pokonać Napoleona, takie myśli póki co były utopią, co udowodnił los Prus, które uwierzyły w swe możliwości i poniosły sromotną klęskę z cesarzem Francuzów.
Jako ciekawostkę, warto wspomnieć, że Metternichowi bardzo podobała się stolica Francji – Paryż. Wydaje się to być czymś abstrakcyjnym, bo jeszcze w 1804 r. Napoleon był skłonny przenieść stolicę do Lyonu, tak bardzo Paryż mu się nie podobał, jednak przez te kilkanaście miesięcy nastąpiło wiele zmian.
W całym zamęcie, który z całą pewnością trwał w Europie tego okresu, Klemens Metternich jako ambasador Austrii we Francji robił wszystko, aby zbliżyć monarchię Habsburgów do cesarstwa francuskiego. Chciał on, aby Austria przeczekała ten trudny okres przy Napoleonie, nawet kosztem pewnych ustępstw, bo Metternich sądził, że tylko w ten sposób można uratować pozycję Austrii w Europie. Wyczekiwał on momentu, w którym ten kolos na glinianych nogach, za jaki uznawał imperium napoleońskie zacznie zmierzać ku upadkowi.
Jednak w 1808 r. Metternich został zwolniony z funkcji ambasadora we Francji. Powodem tego było to, iż Klemens prowadził politykę zupełnie inną niż ówczesny minister spraw zagranicznych Austrii – Johann Philipp von Stadion. Chciał on doprowadzić do konfliktu z Napoleonem, co udało mu się, a czego efektem była I wojna Polska (jak nazwał ją Bonaparte) z 1809 r. Wobec klęski, którą poniosła polityka Stadiona, gdyż konflikt z Napoleonem oczywiście został przegrany, cesarz austriacki nie miał wyboru – musiał na stanowisko ministra spraw zagranicznych powołać człowieka, który proponował zupełnie odmienną politykę. Tym człowiekiem był Klemens Metternich i w taki sposób, 36 letni polityk stał się jednym z najważniejszych, o ile nie najważniejszym politykiem końcowego okresu wojen napoleońskich. Był on prawdziwym kreatorem polityki, jaka potem, już po klęsce Napoleona w 1812 r., była prowadzona w stosunku do potęgi napoleońskiej. To właśnie na tym wydarzeniu chciałbym zamknąć okres w życiu Klemensa Metternicha, który można nazwać początkami jego kariery. Wydarzenia po 1809 r., a w większej mierze po 1812 r. są już pełnym rozkwitem kariery tego wybitnego dyplomaty.