środa, 26 grudnia 2018

Relacje między Szwecją a Rzeczpospolitą w XVII w.


W 1587 r. królem Polski został Zygmunt III Waza. W tymże roku zawarto także układ w szwedzkim mieście – Kalmar, który ustalał co wydarzy się z tronem szwedzkim po śmierci obecnie panującego króla Szwecji – Jana III, który był ojcem naszego nowo wybranego władcy. Wskutek tej umowy jego następcą miał zostać nasz król, co stworzyłoby unię między Rzeczpospolitą a Szwecją. Jan III zmarł w 1592 roku i zrodził się związek pomiędzy dwoma państwami. Patrząc na mapę Europy z końca XVI wieku wygląda to wspaniale, granice tego nowo-powstałego quasi-imperium są co najmniej imponujące. Aczkolwiek utrzymanie tej unii, było niemożliwe i nawet największy geniusz nie podołałby temu wyzwaniu będąc na miejscu Zygmunta III. Głównym powodem było to, że w tamtych czasach Szwedzi byli już od wielu lat protestantami, w dodatku bardzo gorliwymi, zatem nie dopuściliby oni, aby rządził nimi król-katolik, z kolei panowie Rzeczpospolitej nie zaakceptowaliby króla-niekatolika. Mimo tych różnic Zygmunt został królem Szwecji, oficjalnie koronowanym w roku 1594 w słynnej Uppsali. Wydawać by się mogło, że sytuacja jest dość bezpieczna, skoro panowie szwedzcy zgodzili się na koronację. Były to tylko pozory, ponieważ znaczna część szwedzkiej elity nie była za tym, aby dać dotychczasowemu królowi Rzeczpospolitej również koronę swej ojczyzny. Na swojego regenta Zygmunt, gdy musiał wracać na ziemie polskie (król mógł opuścić Rzeczpospolitą tylko za zgodą sejmu i na określony przez sejm czas), wyznaczył Karola Sudermańskiego, znanego też z historii jako Karola IX. Karol zbuntował się przeciwko władzy Zygmunta i w 1599 r. unia zakończyła się, dotychczasowy regent został królem – stąd właśnie wynika fakt, iż Karol Sudermański został Karolem IX. Obiektywnie rzecz ujmując owa unia była niemożliwa do utrzymania, zatem było kwestią czasu, aż zostanie ona zerwana. Pozwolę sobie na wtrącenie pewnej dygresji, mianowicie pojawiają się niektóre, dość romantycznie myślące umysły, twierdzące, iż RON na przełomie XVI i XVII w. mogła stworzyć wielką unię między Rosją, Szwecją, a Rzeczpospolitą właśnie. Takie myśli mogą się zrodzić tylko jako efekt dużej ignorancji wobec wielu faktów historycznych.

Wracając do meritum – Rzeczpospolita wkroczyła w wiek XVII mając pewne terytoria sporne ze Szwecją, mianowicie Inflanty. Tereny dzisiejszej Estonii i Łotwy były bardzo istotne dla kontrolowania handlu na Morzu Bałtyckim. Stąd też, były one przez wiele lat polem do rywalizacji nie tylko Rzeczpospolitą a Szwecją, lecz dodatkowo w ten spór włączyła się Rosja. Na samym początku XVII stulecia ziemie te kontrolowała Rzeczpospolita, choć Karol IX chciał zdobyć je dla swego państwa. Toteż od samego początku, już w roku 1601 rozpoczęła się wojna polsko-szwedzka, która, z przerwami, toczona była aż do roku 1635, kiedy to zawarto rozejm w Sztumskiej Woli. Jednak w sposób faktyczny, Rzeczpospolita Obojga Narodów utraciła Inflanty już w roku 1622 wskutek rozejmu w Mitawie. Potem była jeszcze zwycięska bitwa morska pod Oliwą w roku 1627, ale niewiele ona zmieniła, w 1629 r. zawarto kolejny rozejm, potwierdzający warunki rozejmu mitawskiego, aż ostatecznie, już za panowania Władysława IV Wazy, zawarto kolejną ugodę, wspominany już rozejm w Sztumskiej Woli. Miał on zagwarantować pokój między Szwecją, a Rzeczpospolitą do 1661 roku, a jak wiemy historia potoczyła się inaczej i już w 1655 roku wybuchł kolejny wielki konflikt. To wtedy doszło do znanego nam doskonale potopu szwedzkiego, który utrwalił się w pamięci wielu Polaków głównie dzięki Henrykowi Sienkiewiczowi, żyjącemu kilkaset lat później. Karol X Gustaw, król Szwecji, najechał na ziemie polskie i w ekspresowym tempie opanował znakomitą część kraju, w czym niewątpliwie pomógł mu ród Radziwiłłów, który 20 października 1655 r. dopuścił się zdrady króla i Rzeczpospolitej oddając Litwę w ręce szwedzkiego władcy.
Sytuacja wydawała się być krytyczna, władca Siedmiogrodu oraz Karol X Gustaw planowali nawet, w roku 1656 dokonać rozbioru Rzeczpospolitej. Plan ten zawarty został w traktacie z Radnot. Uwzględniono w nim także interesy Fryderyka Wilhelma, elektora brandenburskiego, Bogusława Radziwiłła (wspominanego już przeze mnie zdrajcy) oraz Bohdana Chmielnickiego, który to w roku 1648 doprowadził do buntu Kozaków, w historii znanym pod pojęciem powstania Chmielnickiego. Tenże zryw doprowadził do wielu nieszczęść i również ,,dzięki” niemu Szwedzi zdecydowali się najechać na Rzeczpospolitą. Ponadto doprowadził on do konfliktu polsko-rosyjskiego, który sprawił, że Kijów wraz ze znaczną częścią Ukrainy już na zawsze przestał być polskim miastem. Mimo wszystko Rzeczpospolita zdołała się przed tą katastrofą wybronić i Szwedów ze swych ziem wyprzeć, ale XVII stulecie było swoistym wstępem do nowego rozdziału w historii Polski, który my, z perspektywy czasu, posiadając wiedzę, której ludzie z XVII wieku posiadać nie mogli, możemy nazwać ,,Powolnym upadkiem wielkiego mocarstwa, tworzonego przez setki lat – Rzeczpospolitej Obojga Narodów”. Swój wpływ na tenże XVII – wieczny kryzys, który ostatecznie doprowadził do rozbiorów, miały między innymi relacje między Szwecją a Rzeczpospolitą.


niedziela, 16 grudnia 2018

Krótka analiza relacji polsko-żydowskich w latach 1939-1945 wraz z refleksją nad słusznością dzisiejszej polityki historycznej Izraela


Warto poddać pod analizę słuszność twierdzenia, że Polacy podczas II WŚ byli antysemitami, z czym wiąże się również sformułowanie ,,polskie obozy śmierci”. Całe to pojęcie wymaga wielu uwag precyzujących, najpierw pochylę się nad terminem wskazującym, że niemieckie obozy koncentracyjne były polskim tworem. Fakt, to swoiste piekło, którym był każdy z obozów, zostało stworzone na ziemiach polskich, ale stało się to oczywiście w latach, w których ziemie polskie były pod panowaniem III Rzeszy, więc nie podlega dyskusji fakt, iż to Niemcy są odpowiedzialni za ten twór, który zakończył miliony istnień. Sam zresztą fakt, że w obozach zginęło tak wielu Polaków wskazuje, że nie mogło być to polskie ,,dzieło”. Oczywiście widzimy tu zastosowanie bardzo powszechnego środka, jakim jest metoda półprawdy, co prowadzi do oczywistej manipulacji. W tym wypadku używając sformułowania stwierdzającego, że obozy zagłady są polskim tworem stajemy się ofiarami wielkiego kłamstwa historycznego. Bezpośrednio wiąże się to z pojęciem antysemityzmu i przypisywaniem tej postawy Polakom podczas II WŚ i ogólnie w XX wieku. Ja skupię się głównie na latach II wojny światowej, choć relacje polsko-żydowskie w całym XX wieku są również godne analizy i z pewnością w niedalekiej przyszłości podejmę się próby quasi-syntezy owych stosunków. Wracając do meritum tej pracy – na samym początku należy podkreślić, że wielu Polaków przed wybuchem wojny cechowało zachowanie antysemickie. To fakt, zatem nie można z tym dyskutować, lecz stwierdzenie, że Polacy w dwudziestoleciu międzywojennym byli antysemitami jest właśnie wspominaną przeze mnie wcześniej metodą półprawdy! Koniecznością jest podkreślenie, że owe antyżydowskie podejście wynikało nie z pobudek rasowych, a z przyczyny czysto ekonomicznych! Żydzi mieli kontrolę nad sklepami i ogólnie rzecz biorąc nad handlem w wielu miejscach odrodzonej Rzeczpospolitej – szczególnie w drobnych miastach. Nie tłumaczy to oczywiście antyżydowskich postaw, ale jest o tyle istotne, że wobec wybuchu wojny i katastrofy wielu ludzi, Polacy, choć sami byli w niebezpieczeństwie pomagali Żydom na ogromną skalę. Co ciekawe pomagali nawet ludzie, którzy przed wojną słynęli z antysemickich postaw. Dlatego było to tak istotne, że owa antyżydowska postawa wynikała z pobudek ekonomicznych, nie rasowych.

W całej okupowanej przez Hitlera Europie tylko Polakom groziła kara śmierci za współpracę z Żydami, tj. pomaganie im, ukrywanie ich. Nie sposób również zapominać, że tylko Polacy w żaden oficjalny sposób nie współpracowali z III Rzeszą i o tym, że ani rząd londyński, ani Polskie Państwo Podziemne nigdy nie podjęło żadnej współpracy z hitlerowskimi Niemcami, aby działać na szkodę Żydów. Nawet gdy naziści proponowali Polakom współpracę, która dałaby Polakom więcej swobody i wolności, Polacy zachowali swój honor i kolaboracji z Hitlerem się nie podjęli. Pomimo faktu istnienia kary śmierci na ziemiach polskich za pomoc narodowi żydowskiemu, to my uratowaliśmy największą ilość Żydów. Naziści chcieli wymordować również naród polski, zatem to nie było tak, że Żydzi ginęli, a Polacy prowadzili obok nich beztroskie życie. Chociażby to sprawia, że nie możemy mówić o tym, że Polacy nie uratowali wszystkich Żydów lub że uratowali ich za mało! Liczby wskazują na to, że w okresie całej II wojny światowej Polacy ukrywali nawet ok 450 tysięcy Żydów, lecz nie wszyscy zdołali przetrwać, właśnie ze względu na ogromne trudności, szacuje się więc, że dzięki Polakom przetrwało 300 tysięcy Żydów. Czy to mało? Pamiętajmy, że za pomoc dla narodu żydowskiego groziła kara śmierci, że panowała ogromna bieda i wielu Polaków nie pomagało tylko dlatego, że najzwyczajniej w świecie nie miało jak, przez brak funduszy. Warto też jednak pamiętać o tych, którzy zachowywali się niegodnie – o szmalcownikach. Stwierdzono, że takich przypadków było kilka tysięcy. Jednak porównując to z liczbą Polaków, którzy pomagali, przywołując fakt, że i naród żydowski miał podczas II wojny światowej w swoich ,,szeregach” postaci, które kolaborowały z Niemcami, pamiętając również, że Polskie Państwo Podziemne otwarcie walczyło ze szmalcownikami (za szmalcownictwo groziła kara śmierci, którą ciężko było realizować, lecz mimo to, nierzadko się to udawało), a sam rząd londyński najaktywniej z wszystkich alianckich rządów działał, aby uznać skalę zbrodni na Żydach, to również rząd Władysława Sikorskiego starał się o to, aby przeprowadzić akcje odwetowe za mordy na Semitach. Ponadto to również dzięki aktywnemu działaniu Polaków alianci bardzo szybko dostawali informację o tym, co dzieje się w Polsce (zasługa dzielnych polskich kurierów z GG).
Kolejnym aspektem wartym poruszenia jest fakt, z czego wynikała znakomita większość antyżydowskich postaw Polaków podczas II wojny światowej. Warto pamiętać, że Żydzi na wschodzie ówczesnej Polski owacyjnie witali Armię Czerwoną w roku 1939 i przez 2 lata, w których Sowieci panowali nad wschodnią Polską chętnie z nimi współpracowali. To wywoływało w Polakach chęć zemsty, zatem stwierdzenie, że Polacy na kresach wschodnich byli antysemitami, nie wskazując na fakt, że często wynikało to z chęci swoistego rewanżu, za współpracę z wrogiem i okupantem jest wspominaną już przeze mnie metodą półprawdy. Oczywiście nie można zapominać o marginesie społecznym, który bez powodu działał na szkodę narodu żydowskiego, ale nie ma tutaj szczególnego pola do analizy – tacy ludzie po prostu byli, lecz nie można z nimi, choćby ze względu na to ile Polacy zrobili dla Żydów mimo okropnych warunków, utożsamiać całego narodu polskiego, gdyż my – Polacy również cierpieliśmy, my także mieliśmy swój ,,Zapomniany Holokaust [Richard C. Lukas – polecam :) ], zatem twierdzenie, że Polacy nie zrobili wszystkiego co mogli, aby uratować Żydów lub uratowali ich za mało jest godne analizy i przemyślenia, które to zostawiam tym, którzy ten artykuł przeczytali, a po więcej danych i jeszcze głębszą analizę prawdziwego oblicza niemieckiej okupacji wobec Polaków zapraszam do wymienionej już wyżej pozycji Richarda C. Lukasa - ,,Zapomniany Holokaust”. Uważam, że jest to godny temat do refleksji, choćby ze względu na to, jak w dzisiejszym świecie łatwo używa się słowa ,,antysemita” lub ze względu na istnienie ,,Przedsiębiorstwa Holokaust”, lecz jest to temat na oddzielną pracę. 

czwartek, 13 grudnia 2018

Między demokracją a anarchią w Rzeczpospolitej



Analizę problemu zawartego w temacie pracy należy rozpocząć od ustalenia, w którym momencie historii Polski swój początek ma myśl szlachecka o złotej wolności. Oczywiście do pewnego momentu nie będziemy mówić o szlachcie jako stanie, lecz jego odpowiednikiem we wczesnej historii Polski mogą być różni możnowładcy, a także wybitne jednostki, które były w stanie osiągnąć wielki sukces, pnąc się w górę po kolejnych szczeblach urzędniczych. Przykładem takiej postaci jest Sieciech, który był palatynem na dworze Władysława Hermana. Sam Herman, choć był uzurpatorem, rządził Polską – dzięki zgodzie społeczeństwa. Już wtedy widać więc tę tendencję, że Polacy nie dawali nad sobą panować w sposób absolutny. Wracając do Sieciecha, był on człowiekiem spoza rodu Piastów, co jest dość istotne, gdyż pokazuje, że już w 55 lat po śmierci Bolesława Chrobrego, czyli 2-go historycznego władcy Polski, pojawił się ktoś, kto miał na tyle duże wpływy, iż po dziś dzień panuje na temat Sieciecha cała masa legend. Jedną z nich jest to, że był faktycznym ojcem dzieci przypisywanych Hermanowi, a inną ta, w której to Sieciech miał sprawować faktyczną władzę nad ówczesną Polską. Ostatecznie ten pierwszy i jakże wpływowy człowiek upadł, lecz swoje piętno na historii Polski pozostawił…
W roku 1138 zmarł Bolesław Krzywousty. Wtedy również do życia wszedł jego testament, który zakładał podzielenie Polski na dzielnice, nad którymi władzę zwierzchnią miał posiadać senior, najstarszy Piast. Pierwszym władcą senioralnym został Władysław Wygnaniec. Sam przydomek wskazuje, jaki los go spotkał. Już po 8 latach, w 1146 roku, został wygnany, zbiegł do Świętego Cesarstwa Rzymskiego Domu Niemieckiego, gdzie został przyjęty i gdzie pozostał, aż do końca swoich dni wraz z żoną – Agnieszką i do pewnego momentu potomkami, którzy jednak wrócili do Polski i przejęli władzę nad Śląskiem.
W roku 1179 z dzielnicy senioralnej wygnany został Mieszko III Stary, ówczesny senior Polski. W rok po tym wydarzeniu, następcą został Kazimierz II Sprawiedliwy, czym złamany został testament Krzywoustego. Kwestię tę uregulował zjazd w Łęczycy z roku 1180, który złamał zasadę senioratu w Polsce. Najważniejszym w tym wszystkim dla tematu mojej pracy jest to, że już wtedy duży wpływ na wybór księcia senioralnego miały najbardziej wpływowy rody z Małopolski. W 1202, gdy władcą senioralnym miał zostać Leszek Biały, postawiono przed nim wymóg usunięcia ze swoich współpracowników dotychczas bliskiego Leszkowi Goworka. Widać już więc na ponad 300 lat od oficjalnie uznawanego pacta conventa, swoiste wymagania wobec potencjalnego władcy, które musi on wykonać, aby uzyskać tron. Oczywiście ten dość prosty wymóg nie miał tak doniosłej skali jak pacta conventa, lecz motyw elekcji władcy ujawnia się już wtedy, gdyż Leszek Biały nie został księciem senioralnym, właśnie dlatego, że owego warunku nie spełnił.
Warto zatem pamiętać, że swoich początków owa myśl szlachecka, tak znana i kojarzona głównie z wiekiem XVII, mówiąca o złotej wolności ma swą genezę nawet w początkach wieku XIII.
Oczywiście to wszystko musiało ewoluować, lecz wiemy z historii, że tak właśnie się stało i w pewnym momencie owe pragnienie wolności, wręcz domaganie się jej doprowadziło do upadku Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Ta wolność była jedną z głównych słabości ustroju Rzeczpospolitej w latach późniejszych…
Kolejnym etapem w tworzeniu się nowego stanu społecznego i jego praw był rok 1370. To wtedy zmarł Kazimierz Wielki, a władzę miał przejąć człowiek spoza rodu Piastów – Ludwik Węgierski (na Węgrzech znany jako Wielki, w Polsce na taki przydomek nie zasłużył). To za jego rządów polska ,,szlachta” (wtedy jeszcze nie można wyodrębniać tego stanu, lecz widać, że jego powolne kształtowanie się dobiega ku końcowi) otrzymała przywilej koszycki. Był to rok 1374.
Wspomniany przywilej znosił możliwość pobierania podatku od polskiego możnowładztwa/szlachty.
Jest to istotny moment w historii polskiej, a z czasem dołączy do tego również litewska i ruska szlachta, gdyż daje dużo wolności szlachcie, której od czasu przywileju koszyckiego, władca nie może pobierać podatku większego niż dość skromny, ustalony również, w owym przywileju koszyckim.
Siła i wpływy polskiej szlachty z czasem tylko rosły, już Władysław Jagiełło i następni władcy z dynastii Jagiellonów byli wybierani, de facto w sposób elekcyjny, gdyż szlachta polska, litewska i ruska miała duży wpływ na wybór Króla.
Przykładem może być fakt, że Władysław Jagiełło przez kilka lat próbował porozumieć się z opozycjonistami, w tym szlachtą, którymi kierował Zbigniew Oleśnicki, co do faktu następstwa tronu. Sukcesję na rzecz Władysława, później nazwanego Warneńczykiem, szlachta i inni wpływowi ,,panowie Rzeczpospolitej” potwierdziła dopiero, gdy Jagiełło uznał ich prawa, zawarte w tzw. porozumieniu z Brześcia z 1425 r. Warto odnotować, że początkowo król nie chciał ich ratyfikować, lecz owi panowie Rzeczpospolitej wymusili to na Jagielle. Widać więc już wtedy ogromne wpływy, jakie miała szlachta. Póki co nie działały one na szkodę Rzeczpospolitej, lecz z czasem sytuacja zmieniła się i złota wolność szlachecka stała się problemem ustrojowym Rzeczpospolitej Obojga Narodów…
Kolejnym etapem jest rok 1454. Kazimierz IV Jagiellończyk potrzebuje armię na wojnę z Zakonem Krzyżackim. Król chce zwołać pospolite ruszenie, jednak pojawia się przeszkoda. Szlachta chce wymusić na władcy przyznanie im kolejnego przywileju, w zamian za ,,chwycenie za broń”. Kazimierz IV nie ma wyboru, przyznaje szlachcie kolejny przywilej, nazwany od miejsca jego podpisania nieszawskim. Ogranicza on swobodę decyzji króla…
Ostatnim etapem rozwoju demokracji szlacheckiej w Polsce jest konstytucja sejmowa z 1505 roku, zawarta na sejmie w Radomiu, znana jako Nihil novi. Jej znaczenie można ująć w krótkim sformułowaniu ,,nic nowego bez naszej (szlacheckiej) zgody”. Umacniała więc ona pozycję szlacheckiej izby poselskiej.
Wiek XVI w historii Polski określany jest złotym wiekiem, okresem w historii, gdzie Polska, a potem Rzeczpospolita Obojga Narodów przeżyła znakomity rozkwit, m.in. ze względu na postać Bony Sforzy, żony Zygmunta Starego, która ,,przywiozła” ze sobą do Polski, wiele tego, co ,,włoskie”. Chociażby renesans, to pojawiło się w Polsce właśnie za czasów panowania męża Bony - Zygmunta Starego.
Szczególny rozkwit swego ustroju Rzeczpospolita Obojga Narodów przeżywała w wiekach XVI, XVII I XVIII, kiedy to już w sposób faktyczny szlachta wybierała władców, którzy musieli podporządkować się zasadom przezeń narzuconym. Widzimy więc, że gdy we Francji rozwijała się monarchia absolutna, pod która podwaliny położył kardynał Richelieu, w Rzeczpospolitej rozwijała się demokracja szlachecka.
Polski konflikt ze Szwecją rozpoczyna się już w roku 1587. To wtedy została zawarta tzw. unia kalmarska, nazywana tak jak ta z 1397, która nie dotyczyła Polski. W tej drugiej unii kalmarskiej, która już bezpośrednio dotyczyła Rzeczpospolitej uznano, iż następcą ówczesnego króla Szwecji, Jana III Wazy zostanie jego syn, Zygmunt III Waza – Król Polski.
Co to oznaczało?
Znaczyło to mniej więcej tyle, że w momencie śmierci swojego ojca, Zygmunt III zjednoczy pod swym berłem ziemie Rzeczpospolitej Obojga Narodów i Szwecji. Byłoby to największe imperium XVI i XVII - wiecznej Europy. W roku 1592 stało się to faktem. Jan III Waza zmarł, a następcą został Zygmunt III Waza, który panował ogromnym imperium, lecz niestabilnym. Faktycznie rzecz ujmując utrzymanie tejże unii było niemożliwe, gdyż już wtedy dla Szwedów bardzo ważnym aspektem była religia protestancka, więc na pewno sama unia nie byłaby długotrwała, ale kto wie, może gdyby nie polska szlachta Zygmunt III zdołałby utrzymać tę unię dłużej niż przez 7 lat?
Kolejną straconą okazją jest okres Wielkiej Smuty w Wielkim Księstwie Moskiewskim. Ponownie za panowania Zygmunta III Wazy, choć tym razem sytuacja klarowała się w sposób zgoła inny.
Istniała opcja, w której carem miał zostać Władysław IV Waza, syn Zygmunta III. Była to jednak bardzo utopijna myśl, a sam Władysław IV skończyłby zapewne tak samo jak Pierwszy Łżedymitr. Zygmunt III nie zgodził się na to i tron moskiewski w 1613 r. objął Michał Romanow.
To wszystko bardzo mocno wiąże się z wydarzeniami w Rzeczpospolitej, a więc również ze szlachtą.
Warto też rozważyć, co gdyby Rzeczpospolita nigdy nie dała szlachcie tyle wolności, a władcy rządziliby w sposób absolutny, jak np. we Francji. Na pewno nie mielibyśmy tych pięknych, iście republikańskich tradycji, lecz pozbylibyśmy się wielu słabości, które doprowadziły Rzeczpospolitą Obojga Narodów do upadku w niecałe 200 lat po tym, gdy miała realne szanse rządzić Szwecją (nawet przez jakiś czas), a w Wielkim Księstwie Moskiewskim istniała koncepcja osadzenia na tronie polskiego królewicza. Czy nie jest to upadek z nieba do piekła, którym w tym wypadku jest utrata niepodległości? Rozważę to w dalszej części mojej pracy…
Warto również skupić się na mentalności szlachty polsko-litewsko-ruskiej z XVII wieku. Idealnie oddają to nawet wypowiedzi z literatury dotyczącej zagadnień historycznych. W Potopie Henryka Sienkiewicza Andrzej Kmicic, główny bohater, wspomina, iż w ,,naszej Rzeczpospolitej, każdy kto ma szabelkę i umie się nią posługiwać, jest wolny”. Tak w rzeczy samej było i takie mniemanie miała szlachta. Była ona stanem ponad wszystkie inne, a nawet ponad Króla. Oprócz tego, a wręcz należałoby użyć sformułowania przede wszystkim, szlachta w Rzeczpospolitej sądziła, że wszystko co nasze jest najlepsze, a rozwiązania zachodnich sąsiadów są po prostu złe i nie należy ich wprowadzać. To ,,dzięki” temu Rzeczpospolita nie rozwinęła się należycie w XVII i XVIII wieku, co doprowadziło do jej upadku.
Wracając do dziejów politycznych Rzeczpospolitej, kolejnym momentem, w którym szlachta zostawiła po sobie negatywną pamiątkę w polskiej historii jest powód, dla którego wybuchło powstanie Chmielnickiego. Polski szlachcic wykazał się wobec niego ogromną niesprawiedliwością, a sam Bohdan Chmielnicki nigdzie nie mógł owej sprawiedliwości zyskać. Stanął zatem na czele Kozaków i rozpoczął powstanie, które kosztowało Polskę wiele sił, oderwało od polski znaczne połacie ukraińskich ziem, a przede wszystkim ukazało słabość polskiego ustroju.
Wobec tego wydarzenia należy wspomnieć o postaci, która swoimi zasługami na tyle zapisała się w pamięci ludzi, nawet mu współczesnych jest Jeremi Wiśniowiecki, który jako jedyny nie bagatelizował powstania Chmielnickiego. Dzięki jego bohaterskiej walce z Kozakami, dzięki tym zasługom, jego syn został wybrany jako następca Jana Kazimierza, który został królem po Władysławie IV, w roku 1648.
Gdyby powstała Rzeczpospolita Trojga Narodów mógł zakończyć się problem kozacki, raz na zawsze, lecz niestety do tego nie doszło, a szkoda, gdyż była to szansa na realne uspokojenie sytuacji wewnętrznej związanej z Kozakami. Wobec ugody perejasławskiej, zawartej między Kozakami a władcami Rosji, Polska utraciła znaczną część Ukrainy.
Widzimy więc jak wiele problemów XVIII-wiecznej Rzeczpospolitej swoją genezę ma o wiele wcześniej, począwszy nawet od XIV w.
Osiemnaste stulecie stało się po prostu momentem w historii Polski, w którym wszystkie wady demokracji szlacheckiej wysunęły się na pierwszy brzeg.
W 2 poł. XVII w. Polska stoczyła wojnę z Imperium Osmańskim, która jest pamiętana głównie dzięki bitwie pod Wiedniem z 12 września 1683 r. Mimo naszej ogromnej zasługi w tejże wojnie koalicyjnej przeciwko Turkom Osmańskim nasz wpływ na los wojny nie został doceniony, a zyski z pokoju zawartego w 1699 roku w Karłowicach bardzo małe.
Warto jednak zatrzymać się na ostatnich latach XVII wieku, aby opisać pewien problem, mianowicie problem rosyjski.
W roku 1698 król Rzeczpospolitej i elektor saksoński August II Mocny spotkał się w Polsce wraz z nowym, młodym carem Rosji Piotrem Wielkim. Na tym spotkaniu omówili oni możliwość wojny z młodym, jak czas pokaże niedocenianym przez nich królem Szwecji Karolem XII. Ponadto polubili się również prywatnie, a wiemy, że miało to niemały wpływ na politykę, od zawsze.
Wojna północna wybuchła w 1700 roku, a Rzeczpospolita formalnie nie brała w niej udziału, lecz mimo wszystko znaczna część walk została stoczona na jej ziemiach, gdyż Karol XII po zwycięstwie nad wojskami rosyjskimi na początku wojny, uznał, że najrozsądniej będzie obalić władzę Augusta II Mocnego w Rzeczpospolitej i na tronie osadzić kogoś proszwedzkiego. Tym kimś stał się Stanisław Leszczyński. Karolowi XII udała się ta sztuka i w 1706 roku zawarł oddzielny pokój z Augustem II w Altranstadt, na mocy którego August II zrzekł się korony polskiej.
Ostatecznie jednak i tak po 3 latach ją odzyskał, a cała wojna zakończyła się w 1721 r.
Podczas jej trwania Rzeczpospolita stała się już zależna od Rosji.
W 21 lat Rzeczpospolita została tak silnie opanowana wpływami rosyjskimi, że aż do odzyskania niepodległości w 1918 roku, się z nich nie uwolniła.
Wszystko zaczęło się w 1715 roku, to wtedy wybuchła konfederacja tarnogrodzka (sądzę, że jedna z 3 najważniejszych w XVIII wieku, a pomijana i często niedoceniana, pod względem swoich wpływów na przyszłe wydarzenia), spór między szlachtą a królem Augustem II. Król Rzeczpospolitej i elektor Saksonii na mediatora powołał Piotra I Wielkiego. To samo uczyniła szlachta. Wobec tego car Rosji podyktował warunki, opisane w traktacie warszawskim z 05.11.1716 roku, a ratyfikowane podczas Sejmu Niemego z 1717 r. To wydarzenie akurat zna wiele osób, a mało kto pamięta, co tenże sejm spowodowało…
Warto jednak wspomnieć o tym, że rok 1718 przyniósł zmianę nastawienia Króla, który uznał, że niezależność Rzeczpospolitej trzeba ratować, a w roku 1719 zawiązała się koalicja antyrosyjska złożona z Króla Anglii, Cesarza Rzymskiego Domu Niemieckiego i Króla Rzeczpospolitej, a zarazem Elektora saksońskiego. Taka siła mogła zniszczyć potęgę rosyjską, która swymi wpływami opanowywała również Szwecję i państewka niemieckie, więc wszystkie 3 władztwa miały swój cel
w pokonaniu Rosji. Do ostatecznego zawiązania tejże koalicji brakowało tylko zgody polskiego sejmu. Jak możemy się domyślić wystarczyła jedna łapówka, aby ktoś krzyknął Liberum Veto. Dokładnie tak się stało, polski sejm nie zaakceptował owej koalicji i nie doszła ona do skutku. Los Rzeczpospolitej został już napisany…
Czy gdyby Rzeczpospolita była, np. monarchią absolutną potrzebna byłaby zgoda polskiego sejmu? Oczywiście, że nie (bo najprawdopodobniej by on nie istniał) i wystarczyłaby wola samego króla, która jak widzimy uległa bardzo pozytywnej zmianie. Te 17 lat, od początku wojny północnej do sejmu niemego można uznać za okres w historii Polski, w którym cała słabość ustroju Rzeczpospolitej ukazała się i zadziałała na naszą niekorzyść, a Piotr I znakomicie to wykorzystał i zbudował w kraju, który jego dalecy następcy nazwą Nadwiślańskim ogromne wpływy rosyjskie, z których jak już wspomniałem Rzeczpospolita się nie wyrwała.
Upadek polskiej niepodległości jest datowany na 1795 i słusznie – to wtedy nastąpił III Rozbiór Polski, lecz kiedy upadła polska suwerenność? W którym momencie Rzeczpospolita przestała być państwem suwerennym? Myślę, że już w 1764 roku, gdy na tronie zasiadł kandydat, bezapelacyjnie popierany przez Katarzynę II, carycę Imperium Rosyjskiego – Stanisław Antoni Poniatowski. Po koronacji swoje drugie imię zmienił na August, choć do pierwszego Augusta z dziejów świata wiele mu brakuje. Wtedy już, gdy polska szlachta sama nie mogła wybrać swojego króla, możemy uznawać, że utraciliśmy swą suwerenność, bo choć możemy krytykować demokrację szlachecką, to musimy pamiętać, że to szlachta z Rzeczpospolitej Obojga Narodów dotychczas (no może poza wątpliwą elekcją Augusta III Sasa) sama wybierała swojego Króla. Choć moim zdaniem było to bardzo utopijne to lepsze takie rozwiązanie niż perspektywa narzucania nam władcy przez innych władców. Do ostatecznego upadku przyczyniła się konfederacja targowicka i insurekcja kościuszkowska, które odpowiednio spowodowały II i III Rozbiór Polski i o tyle, co powstanie kościuszkowskie możemy tylko pochwalać, to Targowica po dziś dzień kojarzy nam się z symbolem zdrady ojczyzny, której dopuściło się wielu szlachciców, z których najbardziej znanymi są np. Szczęsny Potocki, Józef Kossakowski, Seweryn Rzewuski. Katarzyna II zgromadziła wtedy wokół siebie przekupną szlachtę z Rzeczpospolitej i tak utworzyła konfederację targowicką, która miała bronić dawnych wolności w Polsce…
Jak wiemy z historii doprowadziło to do zguby Polski.
Rozważając zatem wpływ szlachty na Rzeczpospolitą i ustalenie granicy między demokracją a anarchią musimy pamiętać, że rzeczywiście panowała już kilkaset lat temu w Polsce namiastka demokracji, którą znamy z dzisiejszych lat. Jest to wspaniała tradycja republikańskich wolności, która rozwijała się w Polsce nawet od XI wieku!
Brzmi to jak coś kompletnie abstrakcyjnego, lecz przypomnę, że Władysław Herman, był uzurpatorem polskiego tronu książęcego po wygnanym Bolesławie Śmiałym. Widać więc tendencję, że już w XI – wiecznej Polsce nie będzie rządził ktoś, kto nie jest akceptowany przez polskie społeczeństwo (poprzez słowo społeczeństwo należy rozumieć przedstawicieli, czyli jego elity). Zatem rozwój tychże wspaniałych tradycji demokratycznych w Polsce trwał od setek lat, lecz w końcu doszedł do poziomu, przez który Polska upadła i straciła niepodległość. Istnieje bardzo cienka granica między wolnością, a anarchią, a sądzę że za dużo wolności prowadzi właśnie do anarchii. Tak było w Rzeczpospolitej Obojga Narodów, w której anarchia zdecydowanie zrodziła się, gdy zaczęto powszechnie używać prawa Liberum Veto. Można by doszukiwać się anarchii już we wcześniejszych wydarzeniach, np. gdy Kazimierz IV musiał dać szlachcie kolejne przywileje, aby powołać pospolite ruszenie, które jak się okazało w wojnie trzynastoletniej było fatalnie przystosowane do walki. Sądzę, że początek powszechnego użycia ,,wolne, nie pozwalam” jest bezdyskusyjnym początkiem anarchii w Polsce, czego doskonale dowodzi fakt, iż za Augusta III każdy sejm był zrywany, z wyjątkiem tego, w którym zatwierdzano jego elekcję, a warto przypomnieć, że panował w Rzeczpospolitej Obojga Narodów przez 30 lat.
Liberum Veto było główną wadą polskiego ustroju, którą to Imperium Rosyjskie bardzo wykorzystało w swej walce o wpływy nad Polską, gdyż wystarczyła jedna łapówka, aby osiągnąć korzystny dla siebie wynik sejmu. Czy tak wygląda demokratyczne państwo? Sądzę, że takie państwo jest kompletną anarchią. Zatem nawet jeśli przez pewien etap w historii ustrój Rzeczpospolitej Obojga Narodów był piękną demokracją szlachecką to ostatecznie, jego dalszy rozwój i osiąganie kolejnych praw przez szlachtę doprowadziło do utraty niepodległości.
Powoduje to więc negatywną ocenę demokracji szlacheckiej w moim odczuciu, gdyż coś co doprowadza państwo do upadku nie może być oceniane jako coś dobrego.

wtorek, 27 listopada 2018

Sprawa Polska w Wielkiej Koalicji Antyhitlerowskiej


Gdy 23 sierpnia 1939 roku minister spraw zagranicznych III Rzeszy, Joachim von Ribbentrop podpisywał ze swoim odpowiednikiem z ramienia Związku Socjalistycznych Republik
Radzieckich – Wiaczesławem Mołotowem pakt o nieagresji nazwany potem nazwiskami ratyfikujących ,,Traktat Ribbentrop – Mołotow” Polacy nie byli świadomi tego co ich czeka. Adolf Hitler dogadał się ze Stalinem, co było zaskoczeniem dla wszystkich,
nazizm i komunizm, dwa odmienne nurty, wręcz antagonistycznie do siebie nastawione nawiązują współpracę.
Pierwszego września nastąpiła katastrofa…
O godzinie 4:30 ,,Schleswig-Holstein” atakuje Westerplatte, wybucha wojna, jak się po dwóch dniach okaże – światowa.
Polacy, którzy 3 września otrzymali ,,wsparcie” Francji i Wielkiej Brytanii nie byli w stanie obronić się przed potęgą hitlerowskich Niemiec, a na domiar złego, 17 września Józef Stalin dopełnił swój sojuszniczy obowiązek wobec Fuhrera i atakuje Polskę, choć formalnie nie wypowiada jej wojny – wkracza do Polski znaną już doskonale taktyką : ,,ratunek ludności rosyjskiej na danych ziemiach”. Jest to ważne dla przyszłych losów II Wojny Światowej.
Dowództwo polskie zaplanowało defensywną linię frontu, gdyż otrzymywaliśmy zapewnienia o ofensywie brytyjsko-francuskiej w 15 dniu wojny, a więc 15 września, powinna ruszyć ofensywa na tyły niemieckie. Jak wiemy do tej ofensywy nigdy nie doszło, a dzień później, 16 września, linia frontu przestała istnieć, kampania wrześniowa zakończyła się porażką. Warszawa skapitulowała 28 września, a warto dodać, że jej prezydent, Stefan Starzyński do końca pozostał w kraju, nie uciekł.
Oprócz upadku Warszawy tego dnia żołnierz sowiecki z niemieckim podzielili Polskę między swoje wpływy, egzystencja wciąż młodego państwa polskiego zakończyła się we wrześniu 1939 roku, czyli niecałe 21 lat od ponownych narodzin naszej ojczyzny.
Co zatem działo się na zachodzie, gdzie sojusznicze zapewnienia?
Nieporadność demokratów z Francji i Wielkiej Brytanii wobec rozwoju quasi-imperium Hitlera, łamania postanowień z Wersalu z 1919 roku, brak reakcji na kolejne ofensywne działania Fuhrera, a przede wszystkim duch narodowy, który panował we Francji, wobec ogromnych strat poniesionych w I wielkiej wojnie światowej, mogą być przyczyną słabości Francji nie tylko w 1939, bo przecież ,,Francuski żołnierz nie będzie walczył za Gdańsk...”, ale i w 1940 roku, gdy państwo francuskie stało się bezpośrednio kolejnym celem agresji niemieckiej, a jak się po niecałych dwóch miesiącach od początku ofensywy III Rzeszy (10 maja 1940 r.) okaże, kolejną ofiarą agresywnej ekspansji Wehrmachtu.
Dziwna Wojna, tak przyjęło się w historiografii, a skoro nauka tak bezpośrednio stawia sprawę, to na pewno nie ma w tym określeniu przesady.
Dlaczego tak się stało? Jaki był powód niedotrzymania sojuszniczych zapewnień przez Francję i Wielką Brytanię? Państwa te, poświęcając Polskę dały sobie czas na przygotowanie do wojny (jak śmiesznie to brzmi wobec intencji Hitlera), w której Polacy, choć pod całkowitą okupacją, odegrali ogromną rolę. Słowo ogromne nie jest absolutnie przesadą, bo gdy wyobrazimy sobie sytuację polską podczas II Wojny Światowej, a potem przeanalizujemy jak wiele Polacy zrobili podczas najbardziej krwawego konfliktu w dziejach, wynik będzie oczywisty. Znacznie wsparliśmy aliantów, choć możliwości mieliśmy mocno ograniczone.
Wracając myślą do ofiarności, ambicji i ogromnej miłości do ojczyzny Polaków, warto przytoczyć informację o bitwie pod Wizną, w której dowódcą polskich oddziałów był Władysław Raginis.
Nazwanie tej bitwy, trwającej 3 dni, od 8 do 10 września Polskimi Termopilami idealnie oddaje realia tego starcia.
Broniliśmy się przez 3 dni przed ogromną siłą III Rzeszy, a stosunek sił był bliski 40:1. Mimo wszystko bohaterzy i wielcy patrioci walczyli, za co należy się każdemu wieczna chwała i cześć.
Józef Stalin, po zdobyczach terytorialnych na rzecz Polski, 30 listopada wypowiedział wojnę kolejnemu celowi swojej ekspansji – Finlandii. Dla ZSRR nie była to łatwa wojna. Oczywiście, zakończyła się ona 12 marca dużymi zdobyczami terytorialnymi, lecz Finlandia nie została w całości zdobyta, a ,,resztka” Finlandii pozostała całkowicie niezależna. Oprócz niepełnego zwycięstwa Stalina, wojna ta uświadomiła Adolfowi Hitlerowi, że ze strony Sowietów nie grozi mu na razie żadne niebezpieczeństwo. W niecały miesiąc po zakończeniu wojny ZSRR z Finlandią, 9 kwietnia siły niemieckie atakują Danię i Norwegię. Celem tej ofensywy był Narwik – port, który miał umożliwić transport surowców z neutralnej Szwecji. Dania przegrała błyskawicznie, Blitzkrieg po raz kolejny zadziałał, lecz z Norwegią III Rzesza nie poradziła sobie tak łatwo. Walki trwały do 8 czerwca – wtedy skapitulowała armia norweska.
Zanim agresja niemiecka na Skandynawię zakończyła się powodzeniem, 10 maja 1940 roku rozpoczęła się kolejna ofensywa hitlerowskich Niemiec. Celem ataku stała się Francja, a poza tym Holandia, Belgia i Luksemburg. Linia Maginota, która miała obronić Francuzów przed agresją niemiecką, została ominięta przez siły zbrojne III Rzeszy od północy, przez Ardeny. Już 26 maja Wehrmacht dotarł do kanału La Manche, w okolice Calais. Armie niemieckie nagle wstrzymały atak.
Oficjalne powody nie są znane, ale dowództwo Wehrmachtu zdecydowało, że żołnierze muszą odpocząć – decyzję zatwierdził Adolf Hitler. Ten odpoczynek sprawił, że siły alianckie mogły zostać przetransportowane z Dunkierki na Wyspy Brytyjskie. Ewakuacja zakończyła się 4 czerwca, uratowano około 330.000 żołnierzy alianckich. Sam Winston Churchill nazwał te ocalenie zwycięstwem.
Włoski sojusznik Hitlera, Benito Mussolini 10 czerwca dołączył do II Wojny Światowej. Siła niemiecka wzrosła. Kolejnego sojusznika III Rzesza pozyskała w Azji – 27 września 1940 roku podpisano pakt trzech, między Włochami, III Rzeszą, a Japonią.
W międzyczasie Francuzi oddali niemieckim oddziałom swoją stolicę bez walki. Wehrmacht 14 czerwca zdobył Paryż bez przelewu krwi. Już 8 dni później podpisano ,,zawieszenie broni”. Łatwiej będzie to nazywać aktem kapitulacji Francji, wskutek której III Rzesza wzmocniła się o północną Francję, a także jej zachodnie wybrzeże, które zostało bezpośrednio wcielone do hitlerowskich Niemiec. Z reszty terenów należących przed 22 czerwca do Francji stworzone państwo niezależne od III Rzeszy, Francję Vichy. Na czele Francji Vichy stanął marszałek Philippe Petain. Z czasem namiastka państwa francuskiego stała się marionetką Hitlera.
Włochy, które były w wojnie po stronie III Rzeszy, jesienią 1940 roku przeprowadziły ofensywę w Egipcie, która stanowiła realne zagrożenie dla Wielkiej Brytanii i jej wpływów na Bliskim Wschodzie oraz północnej Afryce.
Wielka Brytania pozostała w wojnie sama, wspierały ją tylko rządy emigracyjne, a oprócz walk w Afryce, od 10 lipca brytyjskie lotnictwo zmuszone było odpierać niemiecką ofensywę powietrzną, w historiografii zapamiętana jako bitwa o Anglię.
III Rzesza posiadała przewagę w powietrzu, ale nie zdołała zniszczyć ani lotnictwa brytyjskiego, ani przemysłu i infrastruktury w Wielkiej Brytanii. Bitwa o Anglię, zwycięska dla brytyjskiego lotnictwa, zakończyła się 30 października, choć naloty niemieckiego Luftwaffe nadal trwały.
Józef Stalin w tym czasie nie pozostawał bierny, w czerwcu 1940 roku wymusił na rządach krajów bałtyckich – Litwy, Łotwy i Estonii zgodę na wprowadzenie do ich krajów jednostek Armii Czerwonej, co likwidowało suwerenność tych państw. Oficjalnie stało się to dopiero miesiąc później w lipcu 1940 roku, gdy przeprowadzono w terrorze wybory parlamentarne we wszystkich państwach. Gruziński dyktator wymusił również na Rumunii przekazanie ZSRR Besarabii i północnej Bukowiny.
Włochy, jeden z dwóch silnych sojuszników III Rzeszy, 28 października dokonują agresji na Grecję z terytorium Albanii, lecz Greków wspierała flota brytyjska, dzięki czemu odparli włoską ofensywę i przeprowadzili kontrofensywę – wkroczyli do Albanii.
Oprócz wydarzeń na Bałkanach, Mussolini poniósł straty również w Afryce, gdzie powstrzymana została włoska ofensywa, a oddziały Wielkiej Brytanii w grudniu przeprowadziły kontrofensywę, która zakończyła się sukcesem na początku 1941 roku, gdyż opanowali wschodnią część Libii, nazywaną Cyrenajką.
Wszystkie te wydarzenia miały wpływ również na Polskę, która pozostała pod okupacją sowiecko-niemiecką. Gdy 28 września upadła Warszawa, a także III Rzesza i ZSRR wprowadziły w życie postanowienia traktatu Ribbentrop – Mołotow (z małą zmianą, zatwierdzoną przez obie strony) prezydentem Polski był Ignacy Mościcki. Już dwa dni później jego następcą został Władysław Raczkiewicz, a tego samego dnia premierem i naczelnym wodzem został Władysław Sikorski. Elementem porozumienia tych dwóch polskich polityków, dotychczas działających po przeciwnych stronach barykady była Umowa Paryska. Prezydent zobowiązał się do działania w ścisłym porozumieniu z Prezesem Rady Ministrów, czym zrzekł się prerogatyw, które dawała mu konstytucja kwietniowa. Władysław Sikorski 13 listopada powołał w miejsce dotychczas funkcjonującej Służby Zwycięstwu Polski, Związek Walki Zbrojnej, której komendę główną utworzono w Paryżu. W przypadku SZP, komenda główna organizacji działającej od 27 września 1939 roku mieściła się w kraju, a komendantem głównym był gen. Michał Karaszewicz – Tokarzewski. Komendantem głównym nowego organizmu konspiracyjnego został gen. Kazimierz Sosnkowski. Polskie siły zbrojne uczestniczyły w walkach prowadzonych przez aliantów, dwa niszczyciele uczestniczyły w ewakuacji żołnierzy z Dunkierki, polskie oddziały walczyły w Norwegii, ale przede wszystkim Dywizjon 303 i Dywizjon 302, siły które walczyły w bitwie powietrznej o Anglię. Oprócz tego w północnej Afryce, Brygada Strzelców Karpackich broniła twierdzy Tobruk przed wojskami generała Erwina Rommla. Wymienione przykłady udziału Polski w działaniu aliantów są wystarczającym dowodem, jak aktywnie działaliśmy w czasie II Wojny Światowej. Oczywiście nie posiadając własnego państwa nie byliśmy w stanie walczyć na szerszą skalę, ale jak na możliwości narodu bez własnej ziemi robiliśmy wielkie rzeczy.
Oceniając sytuację polską należy pamiętać o dokładnej ocenie sytuacji naszych sojuszników, a także wrogów w II Wojnie Światowej. Mimo wspominanych już sukcesów Wielkiej Brytanii, położenie państwa rządzonego przez Churchilla było trudne. Zaopatrzenie przemysłu w surowce, a ludności w żywność była możliwa tylko dzięki dostawom brytyjskiego imperium kolonialnego.
III Rzesza, która po zajęciu Norwegii i Francji była w dogodnej sytuacji, aby zablokować drogę morską prowadzącą do Wielkiej Brytanii, w sierpniu 1940 roku ogłosiła blokadę morską Wysp Brytyjskich. Flota niemiecka próbowała odciąć Wielką Brytanię od zaopatrzenia, niszcząc konwoje.
Wielkie zmagania morskie, które miały na celu zniszczyć gospodarkę brytyjską, a także zasiać niepokoje wśród Brytyjczyków zostały nazwane Bitwą o Atlantyk. Niemcy zaangażowały w nią okręty nawodne, głównie pancerniki i krążowniki, ale jeszcze większa rolę spełniać miały okręty podwodne, U-Booty. Stosowały one taktykę wilczych stad. Polegała ona na patrolowaniu oceanu w grupach przez U-Booty, a gdy statki wroga zostawały wykryte, powiadamiane były inne okręty i po przybyciu większej siły podejmowano atak z kilku różnych kierunków. Mimo tego planu i zaangażowania podwodnych U-Bootów, Niemcy nie wygrały Bitwy o Atlantyk. Warto jednak odnotować, że przez działanie niemieckie, rząd brytyjski wprowadził w kraju racjonowanie żywności. Poprawa tej trudnej sytuacji gospodarczej była możliwa dzięki pomocy Stanów Zjednoczonych, które w marcu 1941 roku wprowadziły Lend Lease Act (ustawa o pożyczce i dzierżawie). Wydarzenia z sierpnia 1941 roku jeszcze bardziej zacieśniły współpracę amerykańsko-brytyjską. Deklaracja podpisana 14 sierpnia przez Winston Churchilla i Franklina Delano Roosevelta określała cele wojenne mocarstw, a także określała zasady na jakich miał zostać ukształtowany powojenny ład świata. We wrześniu Kartę Atlantycką, jak nazwano deklarację z 14 sierpnia, podpisali przedstawiciele państw koalicji antyhitlerowskiej, czyli Francji, Belgii, Czechosłowacji, Luksemburga, Holandii, Norwegii, Grecji, Jugosławii, a przede wszystkim ZSRR i Polski.
Przełomowym momentem II wojny światowej była ofensywa niemiecka na ZSRR. Operacja Barbarossa rozpoczęła się 22 czerwca 1941 roku. Wehrmacht atakował ZSRR na trzech frontach. Celem Armii Północnej był Leningrad – stolica rewolucji, miasto Lenina, miało znaczenie symboliczne dla Adolfa Hitlera. Dowódcą tego oddziału w momencie ofensywy III Rzeszy na ZSRR był Wilhelm von Leeb
Celem Armii ,,Środek” była Moskwa, a początkowo dowódcą był Fedor von Bock, lecz w grudniu jego miejsce zajął Gunther von Kluge.
Armia, która odnosiła największe sukcesy, czyli Armia Południowa była dowodzona przez Gerda von Rundstedta.
We wrześniu 1941 roku rozpoczęło się długie oblężenie Leningradu, trwało one do 1944 roku i wielkie pragnienie zdobycia miasta zgubiło Hitlera.
Bitwa o Moskwę trwała od października 1941 do stycznia 1942 roku i zakończyła się porażką Wehramchtu, Sowieci przeprowadzili udaną kontrofensywę, a Hitler popełnił duży błąd nie wzmacniając tej armii, ponieważ w Moskwie przebywał Stalin, zdobycie Moskwy miałoby ogromne znaczenie dla losów wojny, motywacja obywateli ZSRR spadłaby, a III Rzesza mogłaby pokonać ZSRR i doprowadzić do kapitulacji komunistów.
Hitler jednak nade wszystko pragnął zdobyć Leningrad…
Armia pod dowództwem feldmarszałka Rundstedta zdołała opanować Krym i zbliżała się do Zagłębia Donieckiego, bardzo ważnego terenu dla gospodarki ZSRR.
Atak III Rzeszy na ZSRR sprawił, że Wielka Brytania 12 lipca 1941 roku podpisała sojusz z Sowietami. Ponadto Brytyjczycy nalegali, abyśmy my, Polacy dogadali się z ZSRS.
Problem w relacjach polsko-sowieckich stanowiła wschodnia granica Rzeczpospolitej, która we wrześniu 1939 roku została zagarnięta przez Armię Czerwoną.
Kiedy 30 lipca 1941 roku ambasador ZSRR w Wielkiej Brytanii podpisywał z Władysławem Sikorskim pakt wojskowy, który w historiografii został zapamiętany pod nazwą ,,Układ Sikorski-Majski” temat wschodniej granicy Polski nie został poruszony. Dwa tygodnie później, 14 sierpnia 1941 roku podpisano dwa ważne dokumenty – Sikorski w Moskwie podpisał umowę wojskową ze Stalinem, która razem z układem Sikorski-Majski ustalała zasady tworzenia Armii Polskiej na terenach Związku Radzieckiego. Oprócz tego, a wręcz dla losów Europy i świata przede wszystkim Winston Churchill podpisał z Franklinem Delano Rooseveltem dokument opisywany przeze mnie już wcześniej. Stany Zjednoczone nie planowały włączać się do wojny, którą uważały za europejską. Wszystko zmieniało się z czasem, a punktem kulminacyjnym można określić wydarzenia z 7 grudnia 1941 roku, kiedy to Japonia zaatakowała Pearl Harbor. Stany Zjednoczone dołączyły do wojny po stronie aliantów, gdyż Hirohito ze swoim cesarstwem byli sojusznikami Benito Mussoliniego i Adolfa Hitlera. Od początku wojny pewne było, iż strona po której opowiedzą się Stany Zjednoczone wygra wojnę.
Władysław Sikorski był cenionym politykiem na długo przed wojną, już na początku lat trzydziestych był szanowanym politykiem, szczególnie we Francji.
Gdy wybuchła wojna, kampania wrześniowa została przegrana, a ówczesne władze nie mogły dostać się do Francji z Rumunii, powołano nowego prezydenta, którym został Władysław Raczkiewicz, a także premiera i naczelnego wodza. Obowiązki te przejął Władysław Sikorski.
Dogadał się z Francuzami, dzięki czemu szkoliliśmy armię na terenach Francji.
Gdy Francja upadła, a Polskie siły miały już za sobą chrzty bojowe (walka w Norwegii i oczywiście we Francji) rząd emigracyjny musiał przenieść się w nowe miejsce.
Wybór padł na Londyn – była to jedyna sensowna możliwość.
Jak tylko Sikorski zjawił się w stolicy brytyjskiej spotkał się z Churchillem, nowo powołanym premierem, następcą Neville’a Chamberlaina. Od początku działań Premiera widać było, że cieszył się szacunkiem najważniejszych polityków koalicji antyhitlerowskiej, miał wpływ na politykę aliantów.
Inni politycy na uchodźstwie uważali jednak, że porażką Sikorskiego był brak wspomnienia o wschodniej granicy w trakcie rozmów z ZSRR z 1941 r., która była kością niezgody między Polską i Związkiem Radzieckim, lecz również między politykami polskiego uchodźstwa. Moim zdaniem w ówczesnej sytuacji nie było możliwe wysuwanie jakichkolwiek roszczeń. Kolejnym ważnym wydarzeniem jest podpisanie Deklaracji Narodów Zjednoczonych, 1 stycznia 1942 roku w Waszyngtonie. Państwa koalicji antyhitlerowskiej zobowiązały się do walki z Hitlerem na wszelkie możliwe sposoby, a także na brak osobnych porozumień z wrogiem, na niepodpisywanie oddzielnego pokoju. Uważa się, że to wydarzenie dało początek Wielkiej Koalicji, lecz moim zdaniem można o niej mówić już od czasu agresji Hitlera na Polskę. Choć wtedy ta koalicja nie była wielka, co pokazała klęska Francji w 1940 r.
Polskie Państwo Podziemne rozwijało się, prowadziliśmy tajne nauczanie, ratowaliśmy Żydów, sabotowaliśmy wroga, przygotowaliśmy się do powstania, a przede wszystkim, walczyliśmy o wolność. Wspieraliśmy również powstanie rozpoczęte przez naród żydowski w getcie warszawskim 19 kwietnia 1943 roku. Zakończyło się one niepowodzeniem i kompletnym zniszczeniem getta.
Nasze stosunki dyplomatyczne z Związkiem Radzieckim zostały zerwane 11 kwietnia 1943 roku, kiedy to żołnierze Wehrmachtu odkryli masowe groby polskich oficerów. Wydarzenia z tego roku sprawiły, że Polska przestała liczyć się w koalicji antyhitlerowskiej. Katastrofa Gibraltarska.
Podwójna katastrofa, kilka ludzkich istnień kończy swój żywot, ale co ważniejsze wśród tych ludzi był najważniejszy polityk polskiego uchodźstwa. Władysław Sikorski zmarł 4 lipca 1943 roku, właśnie w katastrofie gibraltarskiej, która do dzisiaj pozostała niewyjaśniona. Niewątpliwie ZSRR miał swój interes w pozbyciu się polskiego premiera, gdyż możliwe było, że Sikorski wywalczyłby dla nas coś więcej niż zdradę ze strony Churchilla i Roosevelta w Jałcie w 1945 roku…
To właśnie wtedy antagonizmy polsko-sowieckie osiągnęły apogeum. Związek Radziecki nie zamierzał oddawać Polsce żadnych terenów, a jak się później okazało ZSRR nie chciał w Europie wolnej Polski. Przewidział to następca Sikorskiego na stanowisku Naczelnego Wodza – były komendant główny ZWZ, Kazimierz Sosnkowski. Po śmierci wielkiego polskiego męża stanu
w katastrofie gibraltarskiej premierem został Stanisław Mikołajczyk. Widzimy więc, że funkcję Sikorskiego zostały podzielone między dwie osoby, o odmiennych poglądach chociażby co do naszej wschodniej granicy. Ludowiec, jakim był nowy premier był zwolennikiem ustępstw na rzecz Związku Radzieckiego, z kolei Kazimierz Sosnkowski wiedział, że Stalin będzie dążył do pełnego podporządkowania Sowietom Polski. Miał rację…
Pierwsze spotkanie Wielkiej Trójki miało miejsce w 1943 roku, na przełomie listopada i grudnia.
Już wtedy Stalin przeforsował zmianę wschodniej granicy Polski, której wyznacznikiem miała stać się Linia Curzona.
Winston Churchill i Franklin Delano Roosevelt nie byli w stanie przeciwstawić się przywódcy Związku Radzieckiego? Ciężko jest rozstrzygnąć to pytanie, lecz z całą pewnością kosztowałoby ich to wiele, a w ich mniemaniu istnienie wolnej Polski nie było warte tak wielkich poświęceń.
Sojusznicy zawiedli nas po raz drugi. Pierwszy raz, gdy zostawili nas na pastwę losu we wrześniu 1939 roku, a potem gdy zaczynały się rozmowy pokojowe, konferencje mające ustalić nowy ład świata.
Mimo, że Polacy wsławili się ofiarnością w Bitwie o Anglię, mimo że przyjęliśmy pierwsze uderzenie hitlerowskich Niemiec, a nadal działaliśmy w konspiracji, na pewno w większym stopniu niż teoretycznie silniejsza Francja, według najważniejszych polityków wielkiej koalicji nie zasługiwaliśmy nawet na stan granic sprzed września 39 roku.
Dlaczego zatem premier Wielkiej Brytanii i prezydent Stanów Zjednoczonych nie walczyli o Polskie interesy?
Odpowiedź nasuwa się sama, nie mieli w tym żadnego interesu dla swoich mocarstw, łatwiej było oddać Stalinowi wschodnią Polskę niż ryzykować kolejną wojnę, tym razem wskutek sporów między głównymi mocarstwami wielkiej koalicji
Ostatecznie sprawę polską pogrzebała konferencja w Jałcie. Trwała ona od 4 do 11 lutego 1945 roku, kiedy losy II Wojny Światowej były już rozstrzygnięte, bo tylko cud mógł uratować III Rzeszę przed klęską.
Oprócz strat na wschodniej granicy na rzecz Związku Radzieckiego, cała reszta nowej Rzeczpospolitej była zależna od rządu w Moskwie.
Czy można było tego uniknąć?
Nie, uważam, że tylko cud mógłby sprawić, żeby po wojnie, Polska istniała jako państwo niezależne. W miejsce okupacji niemieckiej, pojawiła się okupacja rosyjska, która trwała jednak znacznie dłużej.
Panowie Churchill i Roosevelt nie zasługują na nazywanie ich bohaterami lub wielkimi mężami stanu, ponieważ polskiej racji stanu nigdy nie realizowali. Bo też jak mogliśmy tego od nich wymagać? Czy byli oni politykami polskimi, czy może brytyjskimi i amerykańskimi?

wtorek, 20 listopada 2018

Rzecz o upadku Imperium Rosyjskiego

Piotr I Wielki, Imperator Wszechrusi, od którego zdecydowanie należy rozpocząć rozważania o historii Rosji, panował na przełomie XVII i XVIII wieku, w latach 1689-1725. Jest on największym reformatorem Rosji w jej całej historii, gdyby nie on, Cesarstwo Rosyjskie, choćby późniejsza potęga zbudowana przez Zofię Fryderykę Augustę (bardziej znaną jako Katarzyna II) nie miałaby prawa bytu, gdyż Rosja nadal byłaby zacofanym państwem wschodniej granicy Europy, w którym możemy dostrzec tylko nicość i brak szeroko rozumianej nowoczesnej techonologii. To dzięki Piotrowi kultura rosyjska i życie w Rosji zbliżyło się standardami do życia na zachodzie Europy, to także dzięki niemu powstała rosyjska flota wojenna. Ponadto, kazał stworzyć od podstaw miasto Petersburg, a także wprowadził do Rosji masę innowacji, dzięki którym Imperium Rosyjskie rozwinęło się i było w stanie pokonać Szwecję w wojnie północnej, zdobyć ogromny wpływy w Polsce, a chwilowo także w Szwecji i licznych księstewkach niemieckich.
Katarzyna II, zwana Semiramidą Północy rządziła Cesarstwem Rosyjskim w latach 1762-1796 i zbudowała (w bardzo imperialny) sposób potęgę Cesarstwa Rosyjskiego, które głównie dzięki Niej, cieszyło się taką pozycją, jaką mogło cieszyć się w XIX w. Lecz powolny upadek trwał bardzo długo, a wydaje się, że nic nie mogło go powstrzymać…
W wieku XVIII nic jeszcze nie wskazywało na klęskę imperium, którego potęgę de facto dopiero w tymże XVIII w. zbudowano. Jednak jedna kwestia, kwestia agrarna była sprawą, którą należało załatwić, zreformować, tak aby chłopi nie czuli się uciskani przez państwo. Problem ten trwał już od setek lat, Rosjanie zawsze rządzili twardą ręką, już przed najazdem Mongołów tak rządzono, lecz wtedy było to powszechne. Gdy Rusini, jeszcze wtedy tak należy ich nazywać, zrzucili jarzmo mongolskie nie zmienili swojego nastawienia do rządzenia, a zrobiła to cała Europa. Zaczerpnęli od swoich panów z Saraj – Batu autorytarny sposób rządzenia własnym władztwem, a tego nastawienia, de facto już nigdy nie porzucili.
Jeden z władców Imperium Rosyjskiego z XIX w. pragnął przeprowadzić reformę agrarną, co de facto zrobił, a nawet uwłaszczył chłopów, lecz jego następca – Aleksander III, bardzo konserwatywny car cofnął reformy ojca i przybił gwóźdź do trumny swego cesarstwa.
Ponadto, jako ciekawostkę warto podać degenerację, jaka nastąpiła w Rosji w 2 poł. XIX w.
Mianowicie 1/3 przychodu do budżetu państwa stanowił monopol wódczany.
Państwo zatem, oparło swe finanse na alkoholu, który degeneruje i demoralizuje ludzi. Czy takie państwo ma prawo przetrwać? Jest to pytanie retoryczne.
Drugą najważniejszą kwestią Cesarstwa Rosyjskiego był problem sprawy polskiej. Rosjanie po prostu nie mieli pomysłu na wykorzystanie ziem polskich, a nawet na politykę wobec nich. Polacy jak nic miłują wolność i już od samego początku byli problemem polityki zagranicznej, a problem ten rozwinie się do ogromnych rozmiarów, gdy powstaną Niemcy.
Szlachta niemiecka miała duży wpływ na rosyjskim dworze odkąd Ernest Biron, a jednocześnie Kurlandia zbliżyły się do Imperium Rosyjskiego, za czasów panowania Anny (1730-1740).
Gdy w 1871 r. proklamowano powstanie Cesarstwa Niemieckiego wiadomo było, że Rosja będzie żyła bardzo blisko z tym nowym tworem, właśnie ze względu na wpływy Niemców w imperium Romanowów.
Kanclerzem Niemiec był Otton van Bismarck, który prowadził politykę Kulturkampfu, chciał np. zgermanizować ziemie polskie. Jeśli Imperium Rosyjskie, chciało żyć w przyjaźni z Niemcami, nie mogło dać wolności, ani żadnych ulg dla narodu, z którym Cesarstwo Niemieckie tak zaciekle walczyło – to oczywiste!
Silne państwo niemieckie mogło poradzić sobie z oporami Polaków, nie tylko dlatego, że było znacznie silniejsze wewnętrznie, militarnie i zewnętrznie niż Rosja, ale również dlatego, że Prusy miały mniej ziem zabranych Rzeczpospolitej, a o lepszej jakości, zaś Katarzyna II podczas rozbiorów zabrała Rzeczpospolitej ogromne połacie terenu, na którym w większości czuli się Polakami, a tereny te były słabej jakości. Zatem silne państwo pruskie walczyło z polskością na terenach znacznie mniejszych niż słabe wewnętrznie, a silne tylko militarnie państwo rosyjskie, które nie miało wyjścia – walczyć z polskością musiało.
Zatem w 2 poł. XIX w. w Imperium Rosyjskim na pierwszy plan wypłynęły dwa kryzysy – wewnętrzne (agrarny) i zewnętrzny (sprawa polska). Rosja stała na krawędzi przepaści, gdyż oba problemy, gdyby wystąpiły w tak słabym państwie pojedynczo mogłyby doprowadzić je do upadku, a w państwie Romanowów wystąpiły one jednocześnie. To była mieszanka wybuchowa i mogliśmy tylko czekać na moment, w którym nastąpi nawet niewielki punkt zapalny, który doprowadzi do wielkich wybuchów.
Tym punktem zapalnym była rewolucja z 1905 roku, która wybuchła wskutek przegranej w fatalnym stylu wojny z Japonią, która była wtedy państwem trzeciorzędnym.
Porażka ta pokazała prawdziwą słabość Imperium, na początku 1905 r. ludzie w Petersburgu wyszli na ulice, a państwo odpowiedziało siłą, co tylko zwiększyło niepokoje wewnątrz cesarstwa.
Duma, sejm państwowy, który zaleczyć niepokoje społeczne nic nie zmieniła, a wybuch wojny, wielki kryzys, który wobec niej nastąpił doprowadził najpierw do rewolucji lutowej, gdzie demokraci przejęli władzę w państwie, a potem w listopadzie, doszło do rewolucji październikowej (nazwa ze względu na różnice w kalendarzu), gdzie do władzy doszła hołota towarzysza Lenina, a sen Marksa miał się spełnić, wszyscy mieli stać się równi. Jak wiemy było to utopią i w ZSRR ludziom żyło się znacznie gorzej niż za czasów Cesarstwa Rosyjskiego.
Podsumowując, sądzę, że odkąd powstało Cesarstwo Niemieckie, dla Imperium Rosyjskiego nie było żadnego ratunku, wcześniej, gdyby Rosjanie dogadali się z Polakami dając im większą autonomię można by było walczyć o zmianę tego trudnego położenia, lecz było to niemożliwe, ze względu na rosyjską dumę, która nie pozwalała dawać Lachom jakiejkolwiek wolności.
Co do sprawy agrarnej, Rosjanie musieliby kompletnie zmienić swą mentalność wobec chłopów, aby sytuacja wewnętrzna została opanowana. Obie zatem sytuacje były niemożliwe do zrealizowania, a dodatkowo degeneracja społeczeństwa (przychody państwa głównie z alkoholu już wcześniej wspominane) była na tyle duża, że ciężko byłoby uratować cesarstwo, pod które podwaliny budował Piotr Wielki, architekt rosyjskiej potęgi.